Rodzynki

Meksyk napisał:Nie dotarlo do niego zbytnio, iz prawdziwi koledzy Ailena (Ameryki - dop. tłumacza c: ) - Indianie - wygladali inaczej niz on. Prawdopodobnie nawet, gdyby widywal ich na co dzien, nie zorientowalby sie, ze cos jest nie tak. Po prostu ludy sasiadujace z jego imperium sa tak ulomne, ze nawet ich personifikacja wyglada jak niedorobiony albinos.

Zapewne, gdyby w tym momencie rzucono się na niego z rękami to spróbowałby ucieć drąc się wniebogłosy. Albo wyrwać się. Albo pobić napastnika. Na pewno by się darł. Głośno. Ailen był malutkim chłopczykiem ale siły miał niczym dorosły chłop. A w płucach energii jak pięciu chłopów. Oj, biedne by były uszy Azteka i pewnie każdego człowieka w odległości jakiegoś kilometra, gdyby tylko młody Indianin zaczął się wydzierać. Jeszcze mogliby naprawdę wymyśleni Azteccy bogowie zstąpić na ziemie byleby się Ailen zamknął.

Ameryka napisał:Wlepiał wzrok w zwierzę. Nadal przypominało mu ono ogolonego kojota, ale tą uwagę zatrzymał dla siebie. Skoro jego południowy sąsiad lubował się w bezwłosych dzikich zżeraczy pustynnych, to on nie będzie się czepiać. Jest tolerancyjny! Kiedyś w jednej z wiosek u niego był chłopak, który uwielbiał ryby. No, uważał, że potrafi z nimi rozmawiać. Co oczywiście było głupotą, ryby nie potrafią gadać, chyba że podczas jedzenia ryb, które łowią Aztekowie. Wtedy może się zdarzyć, że ty już połowę zjadłeś, a tu nagle ożywa głowa i do Ciebie gada pytając jaka pogoda, jak się czujesz i czy przypadkiem nie jest za słona. Czy było jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że Azteckie rybki przypłynęły do Ailena? Mniejsza, należy wrócić do Gadającego z Rybami. Nie, nie miał tak na imię, ale tak na niego wołali, bo jako jedyny z nimi rozmawiał... Albo wydawało mu się, że rozmawia. Tak czy inaczej, reszta wioski go uważała za dziwaka. A Ailen nawet się z nim bawił. Razem puszczali kaczki po wodzie... Do póki tamten chłopak nie uznał, że Ailen specjalnie celuje kamieniami w ryby aby te cierpiały. No i tak rozpadła się jedna z przyjaźni młodego.
No ale mieliśmy wrócić do psów. Albo ogolonych kojotów. W sumie Ailen nigdy nie golił żadnego kojota. Raz ostrzygł przypadkiem kurę. A właściwie to ową kurę oskubał. Jego sąsiadka... O ile sąsiadką można nazwać panią mieszkającą w namiocie obok miała kury. Takie o, chodziły sobie, dziobały, czasem podrapały w ziemi. No, a Ailen był malutki. W sumie teraz też jest malutki, ale wtedy był bardziej malutki. No i ciemniejszy. Taki nawet czerwony bym powiedziała, że jakby go Anglik takiego zobaczył to by się trzy razy przeżegnał i wrócił do Europy nie chcąc nawet myśleć, że mógłby coś takiego wychowywać... Tak czy inaczej taki młody, czerwony pewnego dnia chciał zostać Indianinem! Niby nic dziwnego, małe dzieci często mają takie zabawy... Dziewczynki się przebierają za księżniczki, syrenki, perfekcyjne panie domu, czy co bardziej chore na umyśle za psy niczym userka w dzieciństwie. A chłopcy są rycerzami, astronautami, policjantami, żołnierzami, piratami i Indianami. Tak, Ailen też chciał być Indianinem. Co w tym dziwnego więc było? TO, ŻE ON JUŻ BYŁ INDIANINEM DO JASNEJ CHOLERY. Żył z Indianami w ich wiosce, jadł jak Indianin, PRAWIE wyglądał jak Indianin, ubierał się jak Indianin, po jakie licho więc chciał się BAWIĆ w Indianina. Bo miał tylko jedno piórko przy głowie, a chciał mieć całą masę jak wódz? Tak. Teraz ma dwa piórka, wtedy miał jedno. Chciał się zabawić w wodza, więć OSKUBAŁ KURĘ SĄSIADKI. I zrobił sobie kapelusik z piórek. Potem oczywiście przyszła jego przybrana-matka-Indianka-która-go-wychowywała-bo-ktoś-musiał, dała mu w tyłek i się skończyły przygody Ailena z pozbawianiem zwierząt ich naturalnej miękkości.

Turcja napisał:Skrzyżował ręce.
- Tamam - odchrząknął i zaczął rapować?!
- Słyszałem dziś od rana, że króla w dupka zrobiono.
Ktoś w blasku księżyca, wszedł do zamku wrót.
Był to złodziej biegły i dość cwany bądź.
Widział w skarbcu wiele dóbr, lecz nie zabrał ich.
Jednak jedna rzecz, przekłuła doń uwagę.
Złota korona na królewskim tronie.
Złodziej zabrał ją, gdy król smacznie spał,
otulony blaskiem złota z królewskich bram.
Różowa piżama w kropki bordo nie pomogła mu,
a jego strażnik snów - różowy kucyk (PONY) z materiału,
usnął na warcie swej.
Teraz król wkurzony, szuka winnego wciąż.
Lecz nie pomyślał, że winny może stać obok niego.
Las swe tajemnice ma, więc kto bez broni, niech nie rusza się.
Niech się schowa w domciu, na bezpiecznym piecu
- zrobił ukłon i się szeroko uśmiechnął - To właśnie usłyszałem dziś rano, gdy jadłem śniadanie.

Chiny napisał:Yao zjawił się przed pokojem swojego kuzyna licząc, że ten już się zebrał. Miał też nadzieje, że Sadik na zawał nie padnie, gdy go zobaczy. A czemu miałby paść? Ano temu, że Yao... przebrał się za dziewczynę. A co będzie, pół miasta tak chodzi, to czemu i on nie może? Rozpuścił długie włosy, wymalował usta i oczy... I byłoby dobrze, gdyby na tym skończył, ale nie... on się też musiał ubrać jak tutejsze przedstawicielki... czy tam przedstawiciele grupy korzystającej z nocnego życia miasta. Już nawet można pominąć króciutką bluzeczkę na ramiączkach odsłaniającą cały brzuch, można też pominąć że.... MIAŁ KOLCZYK W PĘPKU (Cholera wie jakim cudem go tam wsadził..), jednak spódniczka... Nie, to zdecydowanie nie można było nazwać 'spódniczką'. To był 'kawałek materiału robiący za ozdobę do majtek'. Bo spódnice COŚ zakrywają, a to było TAK KUSE, że aby przez cały czas zasłaniało urocze, dobrane pod kolor czerwonej spódniczki majtki, to Yao musiałby stać na baczność i liczyć, że nie ma żadnego wiatru!
Jak to szło..? Miłego pobytu w Bangkoku!

Dostojni rycerze w lśniących zbrojach, elita wśród staników królewskich

Szwecja napisał:Selandia - Szwecja kupił go na aukcji internetowej. Peter nazywa go tatą. Berwald ma w stosunku do niego trochę chore nie typowe metody wychowawcze, zakłada mu karton na głowę i trzęsie nim.

Austria napisał:Wyjaśnij mi zjawisko "Selandii", bo wiki nie chce mi powiedzieć. Jeśli chodzi Ci o "Sealandię", to powiedz mi, skąd pochodzi stwierdzenie, że Sealand został kupiony? Szczerze, mi tam rybka, ale podejrzewam, że takiemu Sealandowi (który de facto jest nawet kanoniczny) mogłoby się to nie spodobać.

@ Chiny : (Pismo hmm.. Japoński rozróżniam bo wśród gąszczy ma wstawki hiragany i katakany XD)
Japonia : (no w sumie nic dziwnego... jak wszystko od Chin poszło : D Japońcy takie kradzieje)
@ Chiny : (Oj cii, zadna kradzież c: Starszy braciszek po prostu wepchnął nauczył c: )
Japonia : (no tak... bez niego młodszy dalej posługiwałby się obrazkami :c)
@ Chiny : (Teraz też posługuje się obrazkami! 'Patrz Kiku, tu masz dach. Pod dachem masz świnkę. To znaczy 'dom'! A tutaj co jest? Tatuś pod drzewem na trawie w deszczu, tak? No to co to będzie znaczyć? No oczywiście, że szkołę!' :'D )
Japonia : (każdy by się domyślił, że o szkołę chodzi! c:)
@ Chiny : (I tak najlepsze znaki ever to: drzewko, dwa drzewka = las i trzy drzewka = gęsty las XD)
Japonia : (no ale patrz jakie sprytne rozwiązanie XD)