Wakacje w Seulu
2 posters
:: Formalności :: Śmietnik
Strona 1 z 1
Wakacje w Seulu
Seul (kor. 서울, Seoul, Sŏul) - stolica Republiki Koreańskiej czyli Korei Południowej. Seul z gęstością zaludnienia powyżej 15 tys/km2 jest jednym z najbardziej zatłoczonych miast na świecie. Jednocześnie posiada największą na świecie liczbę szybkich łączy internetowych oraz punktów dostępowych Wi-Fi. W Seulu jest też zarejestrowane ponad 1 mln pojazdów mechanicznych. Tradycyjnym centrum Seulu jest teren starego miasta dynastii Joseon. To właśnie tam znajduje się większość pałaców, urzędów państwowych, siedzib korporacji, hoteli oraz tradycyjny rynków miejskich. Całość znajduje się w dolinie Cheonggyecheon (청계천). Przepływa przez nią strumień, który dziś na sporej części swojego biegu płynie podziemnym kanałem i wpada do Rzeki Han. Północna część centrum to Góra Bukhan, a południowa to Namsan (ang.: South Mountain). Na południe od centrum leżą dzielnice mieszkalne Yongsan-gu oraz Mapo-gu oraz Rzeka Han. Na drugim brzegu rzeki znajduje się nowe serce miasta czyli Gangnam-gu. Największym centrum biznesowym w tej dzielnicy jest Centrum Handlu Światowego w Korei (ang.: The World Trade Center of Korea). W tym gmachu odbywają się największe konferencje i wystawy. Największy dom handlowy to Coex Mall, który jest bardzo popularny wśród seulskiej młodzieży.
źródło: Wiki
Małe przybliżenie widoków, jakie można spotkać w Seulu:
Posty, które były do tej pory:
źródło: Wiki
Małe przybliżenie widoków, jakie można spotkać w Seulu:
- Spoiler:
Posty, które były do tej pory:
- Spoiler:
by Singapur
I właśnie w tym wielkim, pięknym, zatłoczonym (...) Seulu znalazła się Amy. Niby nie ubrała się jakoś szczególnie elegancko, żeby nie pogniotło jej się w samolocie, ale z całą pewnością nie można było powiedzieć, że założyła byle co. Wszak jeszcze parę godzin temu jęczała u siebie, że nie ma co na siebie włożyć! Ostatecznie jej wybór padł na jasną, koronkową sukienkę w delikatne kwiatki i dżinsową kurtkę, a także (sic!) płaskie sandałki. Bodaj te, na które kiedyś Yong ją namówił. Uznała bowiem, że skoro przyjeżdża do Korei na luzie, to zrezygnuje ze zbyt wysokich butów. Nawet jakby potem miała narzekać, że coś jej za nisko, płasko, czy cokolwiek.
Póki co mogła tylko narzekać na to, że samo lotnisko było niezwykle zatłoczone. Ledwie dopchała się na jakąś ławkę z boku, żeby poczekać na brata. Położyła niewielką, pasującą do sukienki torebkę na kolanach i przygładziła włosy. Zaraz potem zaczęła się rozglądać i przyglądać z zainteresowaniem mijającym ją ludziom. Tym, którym zdarzyło się na chwilę przysiąść obok niej, również. Miała nadzieję, że nie spędzi tu za dużo czasu
by Korea Południowa
Dostanie się na lotnisko na czas było nie lada wyzwaniem, w końcu w Seulu niemal od wczesnych godzin porannych był olbrzymi ruch na ulicach i chodnikach. Zapewne na pieszo byłoby łatwiej się tam dostać gdyby nie fakt, że Yong mieszkał nieco na uboczu miasta aby mieć spokój od większego zgiełku. Wbrew pozorom i jemu czasem były potrzebne cisza i spokój, więc jego dom stał w dzielnicy o raczej niskim zabudowaniu, w przeciwieństwie do centrum pełnego wieżowców.
Miał na sobie luźną koszulę z rękawami do łokci, w kolorze błękitu, do tego spodnie dżinsowe i ciemne adidasy. Ciemne żeby zbyt łatwo się nie wybrudziły. Na lotnisko na szczęście wybrał się sporo wcześniej i choć i tak idealnie nie udało mu się przybyć na czas to Sin musiała czekać na niego zaledwie parę minut. Spojrzał na zegarek i rozejrzał się po lotnisku, w końcu zauważył ukochaną na ławeczce.
- Hej Sin! - krzyknął machając ręką do niej i szybszym krokiem przeszedł już ostatnie kilka metrów, wreszcie stając przed nią i szczerząc się jak idiota. Dawno nie mieli okazji na taki wspólny wypad gdzieś, teraz przed nimi wspaniałe kilka dni wspólnego spędzania czasu. Miał zamiar pokazać dziewczynie najwspanialsze rzeczy jakimi Seul mógł się szczycić.
- Nareszcie się widzimy, tęskniłem - odparł wesoło i pochylił się by ją lekko objąć.
by Singapur
W ciągu tych paru minut to zastanawiała się, czy już powinna się martwić, czy nie. Niby doskonale wiedziała, że w takich miastach jak to ciężko czasem o punktualność, z drugiej jednak strony odzywała się w niej niemal japońska obsesja na punkcie bycia wszędzie na czas. Choć ostatnio starała się ją zwalczać. I chyba nawet jej wychodziło, skoro zamiast na zegarku skupiła się w końcu na obserwowaniu, jak ubrani są ci wszyscy ludzie. W głowie już notowała sobie namiary na miejsca, w których mogła kupić co modniejsze rzeczy.
Aż w końcu się doczekała. Najprawdopodobniej nie dostrzegła narzeczonego od razu, ale gdy ją zawołał, to od razu się ożywiła (i wiedziała gdzie patrzeć). W końcu trochę się nie widzieli, a od ich ostatniego wspólnego wyjazu minęły wieki. Pewnie nie przyznałaby się od razu, ale naprawdę jej tego brakowało.
Podniosła się nieco, by łatwiej było mu ją objąć- i żeby przy okazji jej było łatwiej.
- Yong~ też tęskniłam- rzuciła wesoło w międzyczasie.- Przynajmniej teraz wreszcie spędzimy trochę czasu razem.
by Korea Południowa
Kiedy dziewczyna podniosła się nieco Korea złapał ją pewniej w ramiona i podniósł lekko do góry tak, że wisiała kilka centymetrów nad ziemią. Bo nie ma to jak być najwyższym i ponoć najsilniejszym Azjatą. Przytulił ją mocno i ucałował w policzek po czym postawił na ziemi.
- Wybacz za spóźnienie, troszkę źle wyliczyłem czas potrzebny na dotarcie tutaj - wytłumaczył się od razu i złapał ją za dłoń. Jemu na szczęście punktualność japońska nie doskwierała, ale to chyba każdy wiedział, że zdarzało mu się nieraz spóźniać na spotkania państw. Rozejrzał się po lotnisku by zaraz wrócić wzrokiem do swojej narzeczonej i zlustrować ją dokładnie.
- Ślicznie wyglądasz. Masz ze sobą walizkę czy planujesz tutaj się obkupić? - dopytał z szerokim uśmiechem. Wiedział jaką manię Amy ma na punkcie robienia zakupów. W końcu do tej pory jeszcze nie wybrała sobie sukni ślubnej, a przecież już dawno zaczęła jej szukać. On natomiast jakiś czas temu kupił sobie już grafitowy garnitur, który teraz wisiał w szafie i czekał na ten piękny dzień jakim miał być dzień ich ślubu.
by Singapur
Odruchowo złapała się go mocniej- a jedną ręką dodatkowo przytrzymywała torebkę- gdy znalazła się parę centymetrów nad ziemią. Tak, założenie płaskich butów było jednak dobrym pomysłem.
W odpowiedzi na jego 'usprawiedliwianie się' tylko machnęła ręką. Tą, za którą Yong nie złapał, i tą, którą chwilę potem przewieszała sobie torebkę przez ramię. Z kolei na komplement odpowiedziała uśmiechem i minimalnym wyprostowaniem się; trochę tak, jakby pozowała.
I to pytanie.... wiedziała, że o czymś zapomniała!
- Can...- odparła śmiejąc się, jakby chciała sama przed sobą ukryć zakłopotanie.- Właściwie... nie wzięłam walizki, kupię tutaj. Przyda się- dodała wesoło. Przecież Korek wiedział, jak lubi zakupy, a kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie planowała kupić tu ani jednej rzeczy. Chociażby sukni ślubnej, która nagle wpadnie jej w oko i Amy pomyśli, że to jest właśnie to. Niby szukała jakiej od dłuższego czasu, ale wciąż nie była do końca przekonana do którejkolwiek. A że za namową Chin postanowiła założyć jeszcze drugą, czerwoną suknię, to jej poszukiwania się jeszcze bardziej zagmatwały. Yong miał dobrze, że już miał garnitur i nie musiał latać po sklepach i stronach internetowych jak ona.
- Ale to potem.- rzuciła po chwili.- W końcu nie na zakupy do ciebie przyjechałam!
by Korea Południowa
- Jak to nie na zakupy? Zakupy to jedna z zaplanowanych rzeczy, które będziemy robić - pochylił się i pocałował ją w policzek by w końcu ruszyć z nią w stronę wyjścia z budynku lotniska, który też był strasznie zatłoczony. No, ale jak tyle samolotów lata to nic dziwnego, że i masa ludzi jest.
- Mam zaplanowanych dla Ciebie parę atrakcji, ale na zakupy tez będzie czas, przecież wiem jak je uwielbiasz - dodał zaraz wesoło. Kiedy wyszli z budynku jeszcze nie byli blisko ulicy, ale już było słychać i widać samochody, ruch jak w Nowym Yorku jakby ktoś chciał porównanie. Musieli tylko jeszcze przejść kawałek aby wyjść bramą z terenów lotniska i już byli na chodniku, Yong pociągnął lekko Sin w bok żeby nie zagradzać ludziom drogi.
- Chcesz taksówkę czy przejdziemy się na pieszo do mnie? Na pewno jesteś zmęczona. - od razu też zaczął się rozglądać za jakąś taksówką gdyby Amy zdecydowała się ją wybrać. Na pieszo na pewno dotrą szybciej po samochód prędzej czy później utknie gdzieś w korku, choćby na chwilę. Z drugiej strony jeśli była zmęczona to powolna jazda taksówką była lepsza bo można sobie odpocząć w jej środku siedząc na całkiem wygodnych siedzeniach.
by Singapur
- A co jeszcze zaplanowałeś?- można stwierdzić, że się wręcz ożywiła. Jasne, przypuszczała, że Korek wszystko zaplanuje, ale nie sądziła, że aż tak się przyłożył. I skoro jeszcze zakupy uwzględnił...! Nie żeby zabrała ze sobą całą kolekcję kart kredytowych i nie żeby planowała już w jakiś sposób się wyrwać do galerii.
Ruch na ulicach był w sumie taki jak u niej i nawet nie spodziewała się, że na ulicach Seulu będzie pusto jak w niektórych dramach, ale i tak mruknęła, że tłoczno i głośno. Cały czas szła przy Yongu i nawet się specjalnie nie rozglądała. Raczej nie musiała, skoro on znał te okolice jak własną kieszeń. Dała się pociągnąć lekko w bok, nawet nie prostestowała. W końcu nawet ona nie chciała aż tak zagradzać drogi tym, którzy też tu przylecieli.
Ledwie zdołała odpowiedzieć zwyczajowym 'can', już zobaczyła, jak Yong się rozgląda za taksówkami. Wiedziała, że pewnie szuka na zaś, choć w pierwszej chwili odniosła wrażenie, że on już się zdecydował.
- Właściwie to możemy się przejechać. Trochę odpocznę teraz, po locie, potem pewnie i tak zdążymy się nachodzić, naładujemy akumulatory- dodała wesoło. Sama wiedziała, że nie unikną korków, ale nie przeszkadzało jej to. Ostatnią rzeczą, której by chciała, był dłuższy spacer tuż po wylądowaniu
by Korea Południowa
Zaśmiał się lekko gdy tak stawali z boku by nikomu nie przeszkadzać.
- Mam Ci teraz wszystko powiedzieć i zepsuć niespodziankę? Myślałem, że wolałabyś na bieżąco dowiadywać się gdzie idziemy. Jest kilka ciekawych miejsc, do których trzeba koniecznie iść gdy jesteś w Seulu - aż entuzjastycznie wymachnął wolną ręką, jak to miał nieraz w zwyczaju, przy okazji trafiając kogoś szerokim rękawem swojego stroju. Teraz na szczęście był ubrany po "amerykańsku", więc nikogo nie trzepnął.
No niestety było głośno i tłoczno, tak to bywa w przeludnionych miastach azjatyckich. Na szczęście w końcu Yong wypatrzył dwie taksówki, może któraś z nich była jeszcze wolna i nie czekała na nikogo. Ujął więc pewniej dłoń Sing i ruszył z nią w stronę samochodów.
- Jak chcesz to dzisiaj możemy zostać w domu, nie musimy nigdzie się wybierać od razu pierwszego dnia. Wiem jak męcząca bywa podróż samolotem choć niby tylko siedzisz w fotelu i nic więcej - zatrzymał się i puścił jej dłoń pukając do szybki od strony taksówkarza. Chwila rozmowy i szeroki uśmiech, zaraz otworzył drzwi dla Amy aby pierwsza mogła wsiąść.
- Mamy szczęście bo jakiś lot się opóźnił, więc taksówka należy do nas - zamknął drzwi i sam wsiał od drugiej strony.
by Singapur
Fakt, miał rację. Niby nie będzie nawet dokładnie wiedziała, dokąd idą, ale w przeciwnym wypadku nie miałaby tej przyjemności z niespodzianki. No i miała wrażenie, że wtedy nawet Yong mógłby się czuć niepocieszony, bo tak się pewnie starał, szkoda by było, gdyby nagle kazała mu opowiadać co i jak zaplanował. Uśmiechnęła się więc tylko.
Poszła z(a) nim w stronę samochodów, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że tu jest o wiele głośniej i tłoczniej niż u niej. Cud, że jakieś taksówki jeszcze stały. Jednak nie rzuciłaby się do jęczenia na całe otoczenie, bo mimo wszystko była do tego zbyt przyzwyczajona. No i w końcu jakieś taksówki były! Jedną najpewniej jeszcze uda im się pojechać.
- Właściwie nie miałabym nic przeciwko, żeby gdzieś pójść, ale jak mamy czas...- właśnie, mają czas. Omal nie zapomniała, jak to jest mieć trochę więcej wolnego i teraz aż zastanawiała się, czy aby na pewno nie chce zasuwać ostatkiem sił po całym Seulu. Zdumiewające, ale po tym, jak skinąwszy głową Yongowi i uśmiechnąwszy się rozsiadła się w taksówce, zaczęła dochodzić do wniosku, że odpocząć byłoby o wiele lepszą opcją. Przecież i tak nie zaliczyliby wszystkich atrakcji tego miasta w jeden dzień. A nawet gdyby próbowali, to wieczorem prawdopodobnie padłaby ze zmęczenia. Zresztą, akurat mieli z Yongiem trochę więcej czasu niż większość tłumu, który widziała za oknem samochodu, więc bez problemu dadzą radę wszystko rozłożyć na parę dni- No, jak mamy czas, to możemy zostać u ciebie dzisiaj- rzuciła po chwili zastanowienia.- Mam nadzieję, że nie masz bałaganu- dodała ze śmiechem.
by Korea Południowa
Po chwili i on rozsiadł się wygodnie obok Amy i lekko objął ją ramieniem, a kierowca odpalił silnik i taksówka ruszyła z miejsca, jechali dosyć szybko ulicami, na których nie było dużo ruchu by stanie w korku nie przeszkadzało zbyt mocno podczas podróży.
- Oczywiście, że mamy czas. I to bardzo dużo czasu, prawda? Specjalnie na dzisiaj nic nie planowałem żebyś mogła odpocząć, więc ewentualnie jakbyś miała siły gdzieś dzisiaj wyjść to po prostu pójdziemy na mały spacerek - owszem, najchętniej pokazałby narzeczonej dosłownie wszystko, ale wiedział, że na to czasu brakuje i poza tym nie chciał jej zamęczyć chodzeniem nie wiadomo gdzie. Dlatego wybrał kilka najciekawszych miejsc, które były specjalnością jego stolicy.
- Specjalnie dla Ciebie posprzątałem żeby nie oberwać za bałagan - odpowiedział wesoło, szczerząc się przy tym jak głupi. Po części to była prawda bo u niego w mieszkaniu nigdy nie było mega porządku. Może i nie było syfu, ale za to gry na różne konsole walały się dosłownie wszędzie, tak jak i same konsole. No bo po co po zagraniu chować grę do szafki skoro w każdej chwili znowu może najść go ochota na zagranie jeszcze raz? A, że podczas grania siedział na podłodze oparty o kanapę to wszystko walało się właśnie na podłodze pomiędzy telewizorem, a kanapą. Nie mówiąc o tonie niezdrowego jedzenia, które pochował przed nią.
- Możesz się nawet przespać jakbyś chciała, mi to nie będzie przeszkadzać - dodał zaraz i wychylił się lekko do przodu by powiedzieć kierowcy gdzie teraz skręcić. Seul był tak wielki, że nikt nie był w stanie nauczyć się jego rozkładu na pamięć.
by Singapur
Objęta ramieniem nieznacznie się przysunęła, a po chwili położyła mu głowę na ramieniu i z tej perspektywy przyglądała się kierowcy i mijanym ulicom. Pewnie nie byłoby przesady w stwierdzeniu, że zapewne pierwszy raz widziała te ulice, które mijali. W stwierdzeniu, że wszystkie wydawały jej się dziwnie znajome (bo one wszystkie wyglądają tak samo), też nie. Dlatego bez większych wyrzutów sumienia w pewnym momencie przymknęła oczy, aby i te odpoczęły.
Pojęcia nie miała, ile niezdrowego żarcia czy bałaganu walało się u Yonga, ale prawdę mówiąc nie chciała nawet tego sprawdzać. Wystarczyło jej, że ten jakoś to ogarnął i że dzięki temu ona na dzień dobry nie utonie w koszmarze Perfekcyjnej Pani Domu. Pomimo to zaśmiała się, gdy usłyszała, że braciszek 'posprzątał, żeby nie oberwać za bałagan'.
- I tak byś nie oberwał- odpowiedziała wesoło.- Za bardzo byłoby cię szkoda. I tak w ogóle to nie przesadzaj, aż tak zmęczona nie jestem, żeby spać w dzień- dodała tyle rozbawiona, co zaskoczona. Przez myśl by jej pewnie nie przeszło, żeby się zdrzemnąć po przyjeździe do niego... właściwie, po jakimkolwiek przyjeździe, gdziekolwiek, bo w przypadku przyjazdu do Korei robił swoje fakt, że przyjechała do Korei. W końcu w takich okolicznościach nikt nie miał czasu na sen! Nawet jeśli oznaczałoby to siedzenie jak zombie jak na kanapie i bezmyślne wpatrywanie się w komputer czy telewizor.
Gdy ten wychylił się w stronę kierowcy, Amy się wyprostowała, żeby było mu łatwiej.
- W ogóle, nie przeszkadza ci czasem, że mieszkasz w takim wielkim mieście, że czasem musisz tłumaczyć kierowcy, jak ma jechać?- zagaiła obniżając głos. Naprawdę ją to ciekawiło. Wprawdzie nawet terytorium obu Korei razem wziętych nie umywała się do Chin, ale paradoksalnie bardziej ją to zdziwiło w przypadku Yonga niż Yao. Może dlatego, że nigdy nie zdarzyło jej się słyszeć Chińczyka, który by tak wyjaśniał komuś drogę w trakcie jazdy. W sumie też wiadomo, u niej pewnie każdy znał cały rozkład na pamięć, bo nie było za bardzo co zapamiętywać.
by Korea Południowa
Cóż, kraj azjatycki i to na lądzie, mógł więc być nieco podobny do innych krajów choć jego był podobno bardziej rozwinięty przez całą tą amerykanizację. O tym fakcie świadczyło to, że ma największą dostępną ilość punktów wi-fi, u niego ludzie mieli niezłego bzika na punkcie internetu. On sam zresztą też, niemal wszędzie zabierał ze sobą laptopa. Cud, że teraz nie ma go przy sobie. No, ale przecież narzeczona ważniejsza, prawda? Pogłaskał lekko Sin po włosach patrząc na znajome widoki za oknem. Niby wszystko to widział nieraz, ale lubił patrzeć na ludzi ze swojego kraju, obserwować jak im się żyje.
- No nie wiem, tak tylko mówię - zaśmiał się lekko - W końcu trochę jednak jest zmiana czasu, prawda? Ale skoro tak to odpoczniesz trochę i pójdziemy na spacer, a jutro zaczniemy zwiedzanie. Na pewno Ci się spodobają miejsca, które chcę Ci pokazać - a on nie sądził, że Amy aż tak będzie się poświęcać żeby spędzić z nim jak najwięcej czasu. Nie miał zamiaru zamęczać jej ani zanudzać siedzeniem przed komputerem czy telewizorem. Na te kilka dni odstawi na bok laptopa i internet. No, ograniczy do niezbędnego minimum w postaci sprawdzania nowinek ze świata bo tym najbardziej się interesował. Zawsze chciał wszystko wiedzieć, a internet był najlepszym źródłem informacji. W przypadku telewizji to zawsze mogą sobie wieczorem usiąść i pooglądać jakiś film.
- Wcale, tak wielkiego miasta nie idzie znać na pamięć. Dlatego najlepiej mieć przy sobie mapę i wiedzieć gdzie konkretnie się wybierasz - kiedy już wszystko wyjaśnił kierowcy oparł się ponownie o siedzenie i przyciągnął Sin bliżej siebie.
-A wiesz, że Kiku ma dokładnie ten sam problem w Tokio? Masa dzielnic, ulic o podobnych nazwach, numery nie zawsze po kolei. U niego też trzeba tłumaczyć taksówkarzom gdzie konkretnie chcesz się dostać - ot taka mała ciekawostka. A nóż widelec Amy o tym nie wie i właśnie dowiedziała się czegoś nowego? A jeśli wie to nic się nie stało, że o tym wspomniał.
W końcu wjechali na obrzeża miasta i tereny nieco niżej zabudowane by po niezbyt długim czasie zatrzymać się przed domkiem należącym do Yonga. Chłopak wysiadł pierwszy i szybko obiegł taksówkę dookoła by otworzyć drzwi dziewczynie. Zaraz też zapłacił kierowcy i podziękował za miłą jazdę. Nawet mu pomachał na pożegnanie gdy ten już odjeżdżał.
by Singapur
- A niby taki zorganizowany...- odparła słysząc ciekawostkę, bo zawsze to było dla niej jakoś tak lepiej niż przyznać się, że nie wiedziała. A o tym akurat nie wiedziała, bo i skąd; Kiku nigdy nie narzekał, nawet na takie pierdoły jak "w metrze jest za ciasno" czy "ta woda jest za mokra". A ona nawet jak już wybrała się do Japonii, to poruszała się głównie po wyznaczonych trasach. Nie było potrzeby zawracać sobie głowy pokręconą numeracją. Nie żeby teraz musiała, skoro będzie poruszać się po mieście z Yongiem.
Nie spodziewała się chyba nawet, że ten otworzy jej drzwi. Jasne, widywała takie sceny w dramach, słyszała, że na Zachodzie to też niby powszechne... nawet jak niby Azja to nie Zachód, to to i tak było miłe. Strasznie. Z bananem na twarzy podziękowała kierowcy i wyskoczyła z taksówki jak sprężyna, w międzyczasie poprawiając pospiesznie ubranie. Nawet odwdzięczyła mu się całusem w policzek, chyba nawet z mniejszą niezręcznością niż jeszcze jakiś czas temu.
Zerknęła też na jego dom, jakby odruchowo. W końcu przejechała tu kawał kontynentu... musiała sobie przypomnieć, jak ukochany mieszka, a okazję miała ku temu niezłą.
- No to sobie odpoczniemy, co?- zagaiła, a po chwili namysłu dodała, jakby podenerwowana:- Też trochę czasu nie miałeś dłuższego urlopu?
by Korea Południowa
- Wiesz, jak podzielisz sobie miasto na dzielnice i w każdej dzielnicy podobne nazwy ulic, jeszcze do tego osobna numeracja to nic dziwnego - zaśmiał się lekko. Choć pewnie teraz już wprowadzano bardziej adres na modłę zachodnią bo w końcu Japonia taka rozwinięta, trzeba iść do przodu. Poza tym Azjaci nie narzekają, prawda? Godzą się z tym co mają.
Yong będąc bardzo blisko z Alfredem amerykanizował się w błyskawicznym tempie, stąd tez ten gest z otwarciem drzwi przed swoja narzeczoną. Był jak druga Ameryka, zresztą to widać po większych miastach i tym jak wyglądają. Poza tym amerykańskie jedzenie, amerykańskie ciuchy. Trzeba przyznać, że miał jednak małego bzika na punkcie całej tej amerykanizacji. Nawet jeśli nie raz był zły na Alfreda równie mocno co na Ivana o to, że rozdzielono go z jego bratem.
- Będziemy odpoczywać ile tylko zechcesz - ujął jej dłoń i poprowadził do drzwi swojego domku. Tu akurat z wielkością nie przesadzał. Jego dom nie był jakąś ogromną willą z werandą i innymi pierdołami. Zwykły, niewielki domek, jakby należący do średnio zamożnego człowieka. Westchnął lekko i pokiwał głową, otwierając drzwi przed Sin.
- Niestety, ostatnio Yun strasznie mi dokucza. Ciągle coś robi wbrew naszym ustaleniom i później udaje, że niby przypadkowo, niechcący - ostatnie słowo wypowiedział z lekką irytacją, wszedł za dziewczyną do środka i zamknął drzwi zrzucając zaraz buty z nóg.
- Chcesz do picia albo jedzenia czy miałaś coś w samolocie - zapytał po chwili, już ze swoim zwyczajowym uśmiechem.
by Singapur
- Ta, niechcący...- mruknęła tylko niezbyt zadowolona wchodząc. Powstrzymywała się od dalszego komentowania zachowania Yuna, bo wciąż pamiętała, jak Yong prosił ją o złagodzenie swojego stosunku do jego brata bliźniaka. Sama wprawdzie nie potrafiłaby stwierdzić, czy jakoś zapałała do Północy miłością, ale skoro ten siedział tylko na swojej Północy, to było jej wszystko jedno. Przecież i tak nawet w jego obecności próbowała się powstrzymywać od bardziej uszczypliwych uwag; w końcu wiedziała, jak Korkowi na tym zależy. Poza tym, on go przecież znał lepiej...- A ty coś z tym robisz, odpowiadasz mu jakoś?- dodała po chwili z niejakim zaciekawieniem. Nawet jak na nastawienie Korka dla niej było jasne, że powinien zareagować. Jakkolwiek.
Zdejmując sandały, rozejrzała się pospiesznie po domu, tak jakby chciała sobie przypomnieć okolice, w których trochę czasu jej nie było. Może też trochę chciała się upewnić, że faktycznie kurz się nie wala, ale tym starała się nie przejmować. W końcu przyjechała na urlop! No i Yong zapewnił, że jest ok, więc nie było problemu. Ułożyła starannie buty przy najbliższej ścianie i wyprostowała się, pryzwołując uśmiech na twarz.
- Can, właściwie coś tam przekąsiłam w samolocie, ale chętnie się czegoś napiję- odparła. Zaraz potem przeszła parę kroków w głąb domu. Wciąż jednak zastanawiała się, czy zacząć okupować kanapę, czy nie wiadomo po co zaaklimatyzować się w kuchni; te parę kroków stanowiło więc idealną odległość, żeby się nad tym nie rozwodzić
by Korea Południowa
No co poradzić, nieważne jak okropnym człowiekiem był teraz Yun, Yong nadal go kochał bo to mimo wszystko jego brat i do tego bliźniak. Najbliższy z całej rodziny bo od zawsze byli razem. Nie potrafił znienawidzić go pamiętając dawne czasy kiedy razem się bawili i rządzili swoim krajem, nawet jeśli czasem Yun złościł się na niego i pomimo bycia młodszym opiekował się nim.
- Taa, mój szef ciągle zwraca im na to uwagę, chyba zaczyna tracić cierpliwość, nie dziwię mu się. To trochę dziecinne robić tak na złość, a wiecznie powtarza, że to niby on jest starszy choć wiadomo, że to nieprawda - pokręcił lekko głową i skierował się do kuchni. Tam wyjął dwie szklanki z jednej z szafek uwieszonych na ścianie bo w sumie to i on chętnie się napije czegoś, na dworze było niemal jak zawsze ciepło. Napoje szły u niego litrami, ludzie w kółko je kupowali, więc i ceny nie były niskie.
- Chcesz wodę, jakiś sok, napój gazowany? A może coś ciepłego do picia? - zawołał do Sin z kuchni, otwierając przy tym lodówkę. Sobie nalał do szklanki Coli i jeszcze wyjął z zamrażarki kostki lodu, wrzucając dwie do picia. Im zimniejszy napój tym lepiej, bardziej chłodzi. Teraz tylko czekał na odpowiedź narzeczonej. Nie musiała przychodzić do kuchni, i tak pewnie zaraz by się przenieśli do salonu, na wygodną kanapę zamiast siedzieć na dużo mniej wygodnych krzesłach.
Miał nadzieję, że Sin będzie chciała z nim pograć. W końcu kiedyś nawet rozmawiali o tym, że on by ją pouczył jak się gra. Nie zapomniał o tym, w końcu chodziło o gry, coś co on uwielbiał. A tych było tak dużo, że mogliby siedzieć całe dnie przed telewizorem lub komputerem. Oczywiście tak nie będzie, w końcu mają trochę atrakcji zaplanowanych do obejrzenia.
by Singapur
- Cały on- skwitowała i poprawiła włosy. Ot tak, odruchowo. Tak samo odruchowo jak zatrzymana wpół drogi zajrzała do kuchni, żeby zobaczyć, co on sobie naleje. Jasne, że wybór miała spory, ale to tak jak ze wszystkim: tak spory wybór, aż nie wiadomo, co wybrać. Bo najchętniej napiłaby się wszystkiego po kolei. Zresztą pewnie właśnie tak się skończy. Wyjątkowo mieli czas. No i u Korka też było dość ciepło, więc szanse, że napije się czegoś więcej niż jednej szklanki czegoś, rosły.
Gdy zobaczyła, że Yong zdecydował się na colę, to wreszcie wiedziała, od czego zacząć. No a poza tym to cola. Amerykańska. Nie przyznałaby się w towarzystwie Yao, ale czasem chyba faktycznie odbijało jej na punkcie wszystkiego, co amerykańskie. Skoro więc nawet amerykańskie napoje były w Korei, tym lepiej. Poczuje się praktycznie jak na wakacjach.
- Za gorąco na coś ciepłego...daj coli- odpowiedziała, mimowolnie trochę głośniej niż normalnie. Przez chwilę stała i czekała na narzeczonego, po chwili jednak dała sobie spokój i poszła usiąść na kanapie w salonie. Przecież i tak pewnie zaraz Yong przyjdzie i przyniesie.
by Korea Południowa
Tak, cola była amerykańska i stąd również wybór Yonga, w końcu Alfred to jego kumpel. Nic dziwnego więc, że miał bzika na punkcie amerykańskich rzeczy. Jones jadł samo niezdrowe jedzenie, fast foody i chcąc lub nie chcąc wciągnął w to również Korka.
Na słowa sin kiwnął lekko głową, patrząc w jej stronę i zrobił jej takie samo picie jak sobie czyli colę z trzema kostkami lodu. Zawsze to będzie zimniejsze, nawet jeśli cola i tak była z lodówki. Złapał obie szklanki, zamykając lodówkę łokciem i ruszył do salonu.
- Pani zamówienie - powiedział z szerokim uśmiechem, podając dziewczynie jedną ze szklanek i zaraz sam też usiadł obok niej, upijając spory łyk ze szklanki. Od razu poczuł jak napój przyjemnie go ochładza. I aż się odechciewało teraz wychodzić gdziekolwiek przy takiej temperaturze na zewnątrz, w domu było przyjemnie chłodno.
- Ja będziesz chciała wyjść na spacer to mów śmiało, oczywiście najpierw sobie odpocznij ile tylko chcesz - pochylił się i cmoknął narzeczoną w policzek. Prawdopodobnie gdyby nie Amy to nie cieszyłby się czasem tak szczerze. Ta dziewczyna zawsze go rozumiała i nie przeszkadzał jej jego charakter, nawet jeśli często po prostu specjalnie robił z siebie głupka.
- Jak w ogóle poszukiwania sukni? - zagadnął w końcu Sin, znajdując ciekawy zapewne dla niej temat do rozmowy.
by Singapur
Ze śmiechem skinęła mu głową, gdy podawał jej szklankę, prawie jak w jakiejś restauracji czy fast foodzie (nie żeby sama czasem nie chadzała). Niemal od razu poczuła, jak chłodna jest szklanka i to sprawiło, że sama wypiła dość dużo za jednym zamachem. Zdecydowanie, tego jej było trzeba. Wreszcie jakieś konkretniejsze orzeźwienie. Zadowolona "obniżyła się" nieco na kanapie, aby oprzeć głowę, i przymknęła oczy.
- Poootem- odparła leniwie, gdy wspomniał o spacerze. Fajnie by było, a jakże. Nawet chętnie poszłaby i teraz, udając, że nie jest wcale zmęczona, ale właściwie sama nie wiedziała, czemu miałoby to służyć. W końcu ledwie co tu przyjechała i musiała choć przez chwilę odpocząć. Poza tym, tu było tak przyjemnie chłodno. Głupotą byłoby z własnej woli pchać się na słońce.
Rozleniwiałaby się pewnie dalej, ale zapytana o suknię, ożywiła się w mgnieniu oka.
- Wreszcie znalazłam! Wiesz, ciężko było strasznie cokolwiek wybrać, bo taki wybór, a jeszcze żeby było ładne i modne... no ale mam- zaczęła mówić, podekscytowana. Na tematy związane z modą chyba zawsze tak reagowała, na te związane ze ślubem podobnie...można się domyślić, jak bardzo podjarała się na pytanie łączące te oba tematy.- Mogę ci nawet po-...- urwała. Zamiast tego wyjaśniła ze śmiechem:- Jednak ci nie pokażę, wiesz, to przynosi pecha, jak zobaczy się pannę młodą w sukni przed ślubem
by Korea Południowa
Chyba dobrze wybrał temat na rozmowę bo wyraźnie dziewczyna się ożywiła, w sumie to nawet spodziewał się podobnej reakcji. W końcu Amy od samego początku była podekscytowana wyborem sukni ślubnej, na pewno bardzo dużo czasu poświęciła na jej szukanie. Uśmiechnął się słysząc tyle entuzjazmu w jej głosie.
- Domyślam się, suknie ślubne są piękne - odparł ze śmiechem i przytulił ją mocniej. A biorąc jeszcze pod uwagę to, że Sin chyba miała lekkiego bzika na punkcie mody to nic dziwnego, że tyle czasu szukała odpowiedniej sukni.
- Nie pozostaje mi nic innego jak czekać do naszego ślubu, na szczęście to będzie całkiem niedługo, więc jakoś wytrzymam z moją ciekawością. Chciałbym zobaczyć Twoją suknię, ale chyba lepiej nie ryzykować z pechem - choć raczej średnio wierzył w ten przesąd bo w końcu katolicki, ale podobno każdy przesąd ma w sobie ziarenko prawdy, więc może jednak nie warto podejmować to ryzyko.
- I jak, wybrałaś białą czy jednak jakiś inny kolor? Yao strasznie marudził, że to takie nietradycyjne bo u nas biel to oznaka żałoby, ale przecież ślub bierzemy katolicki, więc to żaden problem - kochał braciszka, ale czasem zachowywał się jak stary dziadek. Ciągle tylko mówił o tradycji zamiast iść z duchem czasu. Przecież jego kraj też się rozwijał.
by Singapur
Oj dużo, duuuuużo czasu poświęciła na szukanie sukni...czasu, którego w teorii nie miała, ale cii. Ważne, że w końcu natrafiła na tą jednyną, idealną, i w ogóle. Teraz mogła spać spokojnie, bez impulsów do przeglądania magazynów z sukniami ślubnymi.
Uśmiechnęła się rozanielona, gdy sam Yong przyznał, że te suknie są piękne. Doprawdy, na tyle cudeniek natrafiła w trakcie swoich poszukiwań, że mogłaby bez końca je wymieniać!
Przytulona, wtuliła się bardziej i odsunęła nieco herbatę, żeby przypadkiem się nie rozlała.
- Can, no pewnie, że żaden! Tylko wiesz, faktycznie tradycja tradycją...- w końcu nie na darmo jej społeczność w znaczącej części stanowili Chińczycy i choć Amy nie do końca była zadowolona z nadmiernych wpływów braciszka, to niektóre tradycje wciąż kultywowała.- I dlatego wybrałam białą z czerwonymi zdobieniami- zakończyła podekscytowana i jedocześnie niepocieszona, że według przesądu nie może mu zwyczajnie pokazać, co znalazła. Żeby nie psuć mu niespodzianki, nie chciała nawet mu za wiele mówić o wyglądzie sukni, musiała się więc ugryźć w język. Upiła dość spory łyk herbaty, po czym dodała rozbawiona- I pewnie spędziłam na poszukiwaniach o wiele więcej czasu niż ty szukając garnituru.- Westchnęła.- Wy to tak łatwo macie, pójdziecie do jednego sklepu, weźmiecie co pasuje i już, załatwione... kupujecie tak szybko i łatwo, że aż ci zazdroszczę.
by Korea Południowa
Roześmiał się wesoło i pogłaskał Sin po ramieniu po jej słowach.
- Wiesz, garnitur to zwykły, prosty ciuch. Nie ma dużej różnicy w krojach, raczej tylko kolory. a suknie to każda inna, jedna do drugiej niepodobna. Nic dziwnego więc, że z garniturami jest łatwiej przy wyborze, nie trzeba szukać tego jedynego wyjątkowego bo każdy wygląda niemal identycznie - wytłumaczył jej z uśmiechem choć Amy pewnie sama wiedziała o tych różnicach. W końcu kobieta każda chce wyglądać wyjątkowo i indywidualnie, a facetowi to obojętne czy ktoś będzie miał garnitur czy inny ciuch podobny czy nawet identyczny jak jego własny.
- Mam tylko nadzieję, że uda się jak największej części naszej rodziny znaleźć się na naszym ślubie, im więcej osób tym będzie weselej. Żeby tylko nasi europejscy znajomi nas nie spili, podziwiam ich za mocne głowy do alkoholu - zaśmiał się po tych włosach. Będzie kiepsko jak oni szybko odpadną, a reszta gości będzie pić w najlepsze za ich zdrowie. Trzeba będzie jakoś wykombinować żeby pić powoli i nie skończyć szybciej imprezy.
by Singapur
Kobiety przeważnie chcą wyglądać wyjątkowo i indywidualnie, a facetowi wszystko jedno, co na siebie włoży. To była tak bardzo prawda, że aż nie mogła. Szczególnie, że i tu miała dość ambiwalentne podejście: chciała się wyróżniać strojem i wyglądać modnie, kochała wręcz łazić po sklepach czy kupować w sieci... ale też czasami miała straszną ochotę założyć coś i nie przejmować się, czy pasuje, czy ktoś jeszcze tak się ubrał... Bycie przez kilka dni w męskiej formie uświadomiło jej, jak wiele czasu można zyskać. Przy ubieraniu się, zakupach... Nie ma co, kompletne- i kuszące- przeciwieństwo tego, co miała na codzień. Choć w sumie mogła przecież wybrać pierwszą lepszą suknię, byle tylko pasowała. Ale Yong miał rację, trzeba było po prostu znaleźć tą jedną wyjątkową.
- Na pewno zbierzemy się całą rodzinką i będzie wesoło- odpowiedziała zadowolona. Sama myśl o całej rodzince w jednym miejscu, przy takiej okazji, robiła jej dzień. W tym wszystkim gubił jej się nawet widok Yaosia zalanego w trzy dupy i robiącego siarę wszystkim naokoło.- Że też im się udaje tyle pić... serio, niesamowite- dodała z podziwem. Czasem miała wrażenie, że Europeje mogli pić i pić, a ona pewnie upiłaby się jedną setną tego. Dlatego już teraz pomyślała sobie, żeby tylko udawać, że pije. Albo pić po trochu, bo w końcu by wypadało wypić zdrowie razem z gośćmi mniejsza o składnię, która podrzuca głupie interpretacje. Szczególnie własne, Yonga...no i reszty rodziny.- Choć może jakoś zwolnią tempo i powstrzymają się z upijaniem nas na wyścigi- dorzuciła po chwili ze śmiechem. Miło było chociaż w to wierzyć, że potraktują ich jak dzieci specjalnej troski, co to nawet nie wytrzymają miliona kolejek.
by Korea Południowa
- Tak jakby alkohol w ogóle na nich nie działał, prawda? Albo mają alkohol zamiast krwi w swoich żyłach - zaśmiał się bo czasem można by tak pomyśleć patrząc na to ile alkoholu ich europejscy znajomi potrafią wypić. Alkohol na nich nie działa bo mają go we krwi. Z Azjatami już jest trochę gorzej. Mimo to każdy lubi sobie czasem wypić nieco.
Przeciągnął się, zerknął na godzinę po czym wypił colę do samego końca i spojrzał na narzeczoną.
- To jak, masz ochotę na spacerek czy jednak dzisiejszy dzień spędzamy tutaj w domu? - zapytał z uśmiechem. Bo jemu to było wszystko jedno, więc dostosuje się do tego na co ma ochotę Sin, obojętnie co wybierze. Jak zostaną w domu to zaraz poszuka jakiegoś filmu albo łatwej gry żeby ją pouczyć trochę grać. Na spacer za to mogą się wybrać do parku. Tak czy siak jego ukochana na pewno nie będzie się nudzić w jego towarzystwie, to mógł akurat zagwarantować jej.
by Singapur
Zachichotała na samą myśl o Europejach z alkoholem zamiast krwi. Właściwie, jak patrzyła czasem na takiego Rosję, to była skłonna uwierzyć, że w jego wypadku to akurat prawda. Może zmieniłaby zdanie, gdyby trochę więcej czasu z nim spędziła, ale właściwie po co? Nie miała z nim zbyt wielu relacji, a tak w ogóle to raczej nie zamierzała się z nim bliżej zaznajamiać. Zbyt inna mentalność, a pod wpływem Ameryki tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Rusek jest nie teges. Cud, że w ogóle o nim pomyślała, gdy Yong zażartował. ale czego to się nie robi dla nabicia posta, sorry :< Prędzej pomyślałaby o radosnej analogii, że skoro Europa ma we krwi alkohol, to może części Azji w żyłach płynie herbata. Albo woda, w jej przypadku.
- Moglibyśmy gdzieś pójść, jakbyś nie znalazł u siebie nic, co mogłabym jutro na siebie włożyć- odparła wesoło. Podróżowanie bez bagażu (przynajmniej w jedną stronę) zawsze spoko. Dopiero potem będzie jęczeć, że musi dźwigać to wszystko, co nakupowała.- Bo jak coś by było, to chętnie zostanę- przeciągnęła się.
by Korea Południowa
- Raczej nie trzymam w domu kobiecych ciuchów, te dziwne zamiany trafiają mi się tylko w tej magicznej rezydencji - odparł wesoło, złapała puste szklanki i wstał z kanapy - Zaraz wrócę - rzucił, idąc do kuchni. Umycie szklanek zajęło mu dosłownie chwilkę i zaraz był znów z powrotem obok narzeczonej.
- Możemy się przejść do najbliższej galerii, na pewno znajdziesz coś dla siebie. A jutro czy w inny dzień można wybrać się na większe zakupy - choć podejrzewał, że jak dzisiaj pójdą na zakupy to spędzą na nich kilka godzin. Wiedział, że Sin ma bzika na punkcie kupowania ubrań, butów i tym podobnych rzeczy, więc pewnie tak raz dwa nie wyjdą z galerii jak już do niej wejdą. Ale w sumie to nie problem, no może poza tym, że w taką pogodę trzeba będzie dźwigać siatki z zakupami. Tylko, że przecież on jest silny, prawda? Miałby sobie nie dać rade z kilkoma siatkami?
- Mam nadzieję, że masz siłę na mały spacerek do galerii? - zapytał, przyglądając się narzeczonej.
by Singapur
Czy ktoś powiedział "mały spacerek po galerii"?! Prawdopodobnie gdyby ktoś powiedział to przy niej szeptem w środku nocy, to też by się ocknęła od razu. Jakiś taki odruch bezwarunkowy. Teraz też, najpierw oczy jej się zaświeciły, a w pierwszej reakcji na pytanie niemal od razu się zerwała na równe nogi. Gdyby się uprzeć, to można by bez większego wysiłku dostrzec jej bieliznę, bo kiecka była krótka, ale cii. Róbta co chceta, mi wsjo rypka i takie tam. Pospiesznie przygładziła włosy i spojrzała na Yonga z takim zachwytem, jakby zaproponował nie wiadomo co.
- Can! Na chwilę do galerii zawsze...!- odparła z nieskrywanym zachwytem. Aż wyleciała z pokoju, byle tylko szybciej założyć buty, tak jej się spieszyło. I dopiero wtedy naszła ją nieco głębsza refleksja:- Ej, wiesz co, chyba jednak mogłam zabrać coś ze sobą, a nie latać za wszystkim jak jakiś leń, co to się nie ogarnął- westchnęła. Sama pewnie nie potrafiłaby stwierdzić, ile w tym było narzekania dla samego narzekania, a ile prawdziwego użalania się nad koniecznością zakupów, które potem w domu jej się nie pomieszczą.
by Korea Południowa
Yong uśmiechnął się na reakcję Singapuru, chyba właśnie czegoś takiego się spodziewał. Gdyby nie to, że nie wypada to by się roześmiał na głos, a tak tylko śmiał się w środku, a na zewnątrz było widać jedynie uśmiech. Może i gdzieś tam mu błysnęła bielizna dziewczyny, ale ta dostała takiego rozpędu, że nie miał czasu się przyjrzeć uważniej.
Powoli ruszył za nią w stronę przedpokoju, pakując po drodze tylko portfel do kieszeni w spodniach. Na nogi oczywiście założył sandały, za ciepło na jakieś inne buty.
- Też prawa, chyba będziesz musiała kupić sobie kolejną szafę do domu - odparł z rozbawieniem, był pewien, że dwóch-trzech ciuchach na pewno się nie skończy. Jeszcze pewnie trzeba będzie kupić na koniec dla niej walizkę turystyczną żeby miała gdzie pomieścić to co kupiła. Otworzył drzwi od domu i czekał aż Sin wyjdzie pierwsza by zaraz zamknąć za nimi drzwi.
by Singapur
W mgnieniu oka włożyła sandały i poprawiła torebkę, która dalej była przewieszona przez ramię, bo Amy zapomniała ją odłożyć usprawiedliwienie userskiego nieogaru zawsze spoko.
- Na to wygląda. Tylko gdzie ja tą szafę potem bym wstawiła...- zaśmiała się, a następnie do tego zamyśliła. Tak, w jej stosunkowo przestronnym mieszkaniu absolutnie nie było już miejsca na kolejną szafę. W żadnym wypadku. Jeszcze się rozwali układ sił z tego całego feng shui albo (o nie!) nie będzie miała jak czego znaleźć. Albo, nie daj Boże, potknie się o coś po ciemku!
Choć bynajmniej nie oznaczało to, że miałaby się wyrzeknąć dokupienia paru drobiazgów. Przecież musi w czymś chodzić, a że niezbyt uśmiechało jej się nosić to samo. Tak, koniecznie musi kupić coś na każdy dzień swojego pobytu. Ewentualnie jakieś dodatki, ale dałaby radę bez nich... na pewno większa torba się przyda. Albo walizka od razu, co się będzie rozdrabniać. Już w głowie tworzyła jej się lista sklepów, które trzeba będzie zaliczyć. Rozmyślając nad tym wszystkim, wyszła z domu, posyłając przy okazji Yongowi szeroki uśmiech. Niby taka zwykła rzecz jak przepuszczenie w drzwiach, ale jej się podobała. Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, odwróciła się i zapytała go:
- To gdzie tu w okolicy masz jakieś sklepy z ubraniami?
by Korea Południowa
- Może do kuchni? Chyba, że tam też nie masz już miejsca. Niektórzy trzymają szafę w kuchni - podpowiedział ukochanej, patrząc jak ta się ubiera. Widział, że bardzo cieszy się na wyjście na zakupy i coś czuł, że zbyt szybko to oni z nich nie wrócą. No nic, mieli przed sobą kilka godzin tego dnia, spokojnie można je poświęcić na zakupy. A od jutra zwiedzanie.
- Mam całkiem niedaleko galerię handlową, możemy tam zajechać autobusem - odpowiedział, zamykając za nią drzwi na klucz i łapiąc jej dłoń w swoją. Od razu skierował ich w stronę przystanku autobusowego, który był całkiem blisko. Dotarcie na niego mogło im zająć góra dwie minutki, a jazda samym pojazdem jakieś dziesięć minut.
Zastanawiał się czy by i sobie nie kupić czegoś przy okazji jak już będą w tej galerii. Zobaczy się, może coś się znajdzie. Autobus podjechał całkiem szybko, wszedł z Sin do niego i kupił bilety u kierowcy, stając po tym przy oknie. Jeszcze się nasiedzi, teraz można postać chwilkę.
by Singapur
- Tak! Kuchnia to idealne miejsce na nową szafę- zadowolona klasnęła w dłonie. Jeszcze chwilę temu nawet nie myślała o dostawieniu kolejnego mebla w kuchni; no to teraz już zaczęła. Przynajmniej nie marnowałoby się tam aż tyle miejsca, no i ubrań nigdy dość. Podpowiedź Yonga uznała wręcz za błogosławieństwo, aby ta nakupiła sobie kolejną stertę ubrań, wszak nie od dziś wiadomo, że jedna sterta w tę czy wewtę to nic takiego. Przynajmniej o ile ma ją kto przenieść z miejsca na miejsce.
- Może być- autobus, jaki hipsteryzm. Będzie przygoda, pomyślała sobie nawet. U siebie jeździła praktycznie tylko pociągami, a tu taka odmiana. I to jeszcze z ukochanym! Chcąc nie chcąc, musiała wyglądać w drodze na przystanek tak, jakby chciała się wszystkim pochwalić. (No bo patrzcie, randomy, kogo wyrwałam!)
Nawet się ucieszyła, że nie musi sama kupować biletów, skoro zajął się tym ktoś, kto się lepiej zna. W końcu lepsze to niż ewentualne danie plamy. Niemal od razu rozejrzała się za wolnymi miejscami, ale nie zauważyła takowego, więc psiocząc coś pod nosem na zatłoczone koreańskie autobusy stanęła obok Yonga. Patrzyła też z zaciekawieniem przez okno.
- Ty to przynajmniej jak gdzieś jedziesz, to możesz sobie popatrzeć, nie to, co u mnie, wszystko pod ziemią...- zagaiła.
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Dalsze posty:
- Spoiler:
- by Korea Południowa
- Prawdziwa z Ciebie kobietka z tą manią robienia zakupów - powiedział ze śmiechem, rozbawiony jej zachwytem nad jego pomysłem. Kto by pomyślał, że Sin potraktuje to na poważnie kiedy on tylko żartował. Z drugiej strony szafa w kuchni to pewnie serio nie taki zły pomysł, zwłaszcza jak ma się w niej sporo wolnego miejsca. On osobiście oczywiście nie potrzebował tyle szaf, nie miał jakoś wiele ciuchów, pewnie jak większość facetów. Wszystko mieściło mu się w jednej szafie i kilku półkach w segmencie.
Kiedy już zakupił bilety i skasował je objął Sin, która stanęła obok niego. Sam patrzał przez okno, oglądając widoki. Nie musiał pilnować przystanków, już na pamięć znał trasę autobusu, tyle razy nimi jeździł, że odruchowo wiedział kiedy wysiąść.
- To co w takim razie znajduje się na powierzchni skoro pojazdy jeżdżą pod ziemią? - zapytał, nie odrywając wzroku od widoków za oknem. To było trochę dziwne, przecież na powierzchni jest tyle miejsca. Z drugiej strony jazda tunelami musiała być fajna. Nie mówiąc o tym, że takie tunele można by całkiem fajnie ozdobić. Jakieś graffiti, kafelki na ścianach. Sklepy podziemne na stacjach. Było tyle możliwości. Będzie musiał o tym pomyśleć u siebie.
Wkoło sporo ludzi miało telefony w rękach, a nawet tablety. Na dworze tak samo. Można by pomyśleć, że muszą mieć sporo kasy ciągle tak siedząc w internecie. Jednak Korea słynęła z największej ilości punktów wi-fi na świecie. Praktycznie wszędzie był zasięg i nie było problemów z połączeniem się z internetem.
by Singapur
Objęta, niemal odruchowo przechyliła głowę tak, aby ją o niego oprzeć. Tak było idealnie nawet mimo tych wszystkich ludzi wokół. Zresztą, do tłoku zdołała przywyknąć, a do jeżdżenia komunikacją z ukochanym nie. Właściwie, może to i dobrze, nie miała teraz poczucia rutyny (pomijając fakt jazdy autobusem). Ot, wszystko było jeszcze takie nowe i świeże, że cieszyło ją niezmiernie. Nawet brakiem zainteresowania ze strony współpasażerów niezbyt się przejęła, bo były ważniejsze rzeczy od nich. Tylko te telefony i tablety w rękach... strasznie miała ochotę przejrzeć teraz cały internet, ale wolała się powstrzymać. Pewnie i tak sprawdzałaby głównie służbowe rzeczy, a przecież jest na urlopie. Już jak tu leciała, to postanowiła, że postara się nie internetować zanadto.
- Ulice- odparła, po czym wyliczała dalej:- A na ulicach taksówki, samochody, domy, sklepy, firmy... parki oczywiście- recytowała praktycznie na jednym wdechu, trochę chyba zdziwiona, że pyta. Bo to chyba oczywiste, że ludzie nawet u niej nie mieszkają pod ziemią?- No i wszyscy mieszkańcy, rzecz jasna. Żyją na powierzchni, jeżdżą pod ziemią, żeby nie marnować miejsca- dodała wesoło. Tak, marnowanie miejsca to ostatnie, co można powiedzieć o Singapurze. Amy ostatnio obserwowała, jak nawet cmentarze stają się coraz mniejsze, żeby zrobić miejsce dla żyjących.
by Korea Południowa
Stał spokojnie i słuchał jak Sin mu wszystko opisuje. I jego kusiło zajrzeć do internetu, ale przecież teraz był z ukochaną, nie wypadało. Zrobi to jak wrócą do domu, na pewno znajdzie chwilkę wolnego czasu na przejrzenie stron w internecie.
- Rozumiem, czyli po prostu ulice są dla samochodów, a pozostałe pojazdy jeżdżą pod ziemią. Myślałem, że wszystko jeździ pod ziemią - odparł z lekkim śmiechem. Widać źle się zrozumieli bo Sin trochę niedokładnie mu na początku odpowiedziała. Po kilkunastu minutach i kilku przystankach pociągnął delikatnie Sin w stronę wyjścia i wysiedli z autobusu. Przed nimi wyrosło ogromne centrum handlowe, na pewno miało ze trzy-cztery piętra.
- No, tutaj na pewno znajdziesz coś dla siebie - złapał jej dłoń i ruszył powoli w stronę budynku. Musieli tylko przejść na drugą stronę, kawałeczek chodnika i już byli w środku, przechodząc przez automatycznie otwierane drzwi.
by Singapur
- No wszystko, co popularne oczywiście, taki skrót myślowy- dodała, również się uśmiechając. No tak, u niej to takie oczywiste, a tu już nie do końca. W sumie norma. Jak z obcokrajowcami rozmawiała, to zawsze co najmniej raz zdarzało jej się użyć skrótu myślowego, którego druga strona nie załapała do końca. Powinna się już przyzwyczaić albo spróbować dokładniej wyjaśniać.
Przez resztę drogi patrzyła głównie przez okno, bo widoki, choć znajome, były ciekawsze niż tłumy współpasażerów. W międzyczasie zdążyła się wyłączyć; ocknęła się dopiero, gdy Korek pociągnął ją do wyjścia. Na centrum handlowe patrzyła z takim zachwytem, jakby co najmniej jakiś cud ujrzała. A co do cudów, to cud, że nie zaczęła piszczeć jak jakiś nienasycony fangirl. Mimo to, zawołała dość entuzjastycznie:
- Na pewno!- i gdy Korek powoli ruszył w stronę budynku, ona dostała jakiegoś kopa i po chwili sama praktycznie ciągnęła go za sobą. Zatrzymała się wprawdzie przed przejściem, ale gdy tylko zmieniły się światła, ruszyła szybkim krokiem, myśląc już o tym, co kupi.
W środku zatrzymała się na chwilę, rozejrzała po najbliższych sklepach i...nie wiedziała, od czego zacząć. Przecież wszystko było potrzebne.
- Za dużo tego, Yooooong- rzuciła jękliwym tonem.- Gdzie idziemy?
by Korea Południowa
- Jak będziesz używać takich skrótów to się nigdy nie dogadamy - odparł z uśmiechem i zapewne gdyby nie to, że byli na mieście to z łobuzerskim uśmiechem by rozczochrał ukochanej ładnie ułożone włosy. No nic, może będzie okazja na to jak wrócą do domu już. Sam również spokojnie stał dopóki pojazd się nie zatrzymał. Zaskoczony nagłym ożywieniem dziewczyny zaśmiał się lekko gdy ta go pociągnęła i ruszył nieco szybszym krokiem.
- Spokojnie, galeria nigdzie nam nie ucieknie - powiedział z rozbawieniem, nie hamując jednak dziewczyny i dostosowując się do jej szybszego tempa. Tylko na światłach miał chwilkę wytchnienia, ale trwało to dosłownie kilka, może kilkanaście sekund. Widział jak bardzo Sin nakręciła się na widok wielkiej galerii handlowej, właśnie takiej reakcji się spodziewał gdyż wiedział jakiego bzika ma na punkcie zakupów.
- Gdzie tylko zechcesz, moja droga - odparł wesoło, widząc, że Sin sama nie wie gdzie powinni iść. Delikatnie ją pociągnął w lewą stronę bo wiedział, że jej raczej ciężko będzie zdecydować się na wybór sklepu, od którego zacząć.
- Najprościej zajść do każdego po kolei, nie sądzisz? Mamy kilka godzin, galeria jest długo otwarta, a w razie czego jutro można się tu wybrać jeszcze raz - dodał zaraz, wchodząc z nią do pierwszego z brzegu sklepu i puszczając jej dłoń, nie chciał zostać wciągnięty między te wszystkie ciuchy.
by Singapur
- Ale ciuchy mogą uciec!- niby też się śmiała, ale kłamstwem by było stwierdzenie, że się nie przejmowała. Zdarzało się już przecież, że szykowała się na jakiś ciuch, a gdy jakiś czas potem przychodziła do sklepu, to okazywało się, że wyprzedane. No i zawsze były jakieś wyprzedaże, promocje, w takich przypadkach to aż trzeba było się pospieszyć!
- Nie wiem, gdzie chcę- dodała jękliwie. Chciała się tylko obkupić, nieważne w sumie w co i gdzie. No, może jeszcze nie w sklepach z odzieżą ciążową, ale poza tym schodziłaby wszystko.
Przynajmniej Yong zachował zimną krew, co jej wydawało się niesamowite. Właściwie to też dobre, skoro on nie miał aż takiego hopla na punkcie zakupów, to może jakoś będzie ją powstrzymywać... może. Przynajmniej tak sobie pomyślała, gdy została delikatnie pociągnięta do pierwszego sklepu z lewej i powoli szła za nim. Dopiero z czasem przyspieszyła; dziwnym zbiegiem okoliczności zbiegło się to w czasie z momentem, gdy Korek ją puścił.
- Tylko bądź potem przy przymierzalni, pomożesz mi wybrać, w czym dobrze wyglądam- zawołała jeszcze, obejrzała się za nim i zniknęła między wieszakami i innymi klientami. Przy odrobinie szczęścia przy przymierzalniach będzie gdzie usiąść i akurat żadnego innego chętnego nie będzie. Dopchała się do jakichś jasnych rzeczy i zaczęła przeglądać kolejne ubrania, parę nawet obejrzała dokładniej i trzymała je w ręku. Byle zgadzały się z najnowszymi trendami i podkreślały wszystkie atuty, potem się zobaczy, czy dobrze leżą. A przed nią jeszcze prawie cały sklep (z dużym hakiem) do przejrzenia...
by Korea Południowa
- Nagle dostaną nóg magicznie i uciekną ze sklepu przed Tobą? - zapytał dziewczynę ze śmiechem choć wiedział o co może jej chodzić. W końcu to nie było tak, że w sklepie była niezliczona ilość każdego ciuchu, wszystko miało swój limit i trzeba było mieć szczęście żeby nie przegapić jakiejś okazji. Chociaż w wielkich sklepach zazwyczaj trzymali jeszcze coś na magazynie.
On nie miał takiego bzika na punkcie ciuchów i sklepów, więc łatwo było mu zachować spokój. Tyle dobrze, że Sin nie marudziła bo z kobietami to różnice bywa. Potrafią wybrzydzać o byle co. Bo sklep nieładny, bo wnętrze niefajne, bla bla bla. Można powiedzieć, że Yong miał szczęście trafiając na taką, a nie inną dziewczynę.
- Tobie we wszystkim dobrze, kochanie - powiedział z uśmiechem, wchodząc z nią do sklepu. W obecnych czasach chyba nikt nie był w stanie wyobrazić sobie sklepu bez przymierzalni. No, żadna kobieta bo facetowi to zazwyczaj wszystko jedno. Weźmie swój rozmiar i kupuje. Przynajmniej Yong tak najczęściej miał. Chyba, że planował sobie kupić jeden ciuch, a podobały mu się dwa. To wtedy trzeba przymierzyć i zobaczyć, który lepszy. Przeciągnął się, zerknął po gościach sklepu po czym skierował się w stronę przymierzalni. Usiadł sobie na wolnej pufie i teraz mając chwilkę czasu tylko dla siebie wyjął telefon, oczywiście jakiś najnowszy zaawansowany model, i wszedł na internet. Nie było niespodzianką, że sklep ma własne wi-fi. W Korei było najwięcej punktów wi-fi na świecie.
by Singapur
- Skoro tak, to kupię wszystko, co ty na to?- zapytała jeszcze z błyskiem w oku, zanim zniknęła między wieszakami na dobre.
Podczas gdy Yong usiadł na wolnej pufie i zabrał się za internet, Amy zbierała kolejne ubrania. Dosłownie zagarniała kolejne rzeczy, które były modne, ukrywały mankamenty i które miały odpowiedni rozmiar, a nawet trochę mniejszy niż ten, który zwykle nosi, wszak co Korek mógłby sobie pomyśleć, gdyby zobaczył u niej ubrania w rozmiarze większym niż ten najpopularniejszy... tak. Może nie był to taki fioł jak u niektórych Japonek (tak przynajmniej opowiadał Kiku), ale dalej się tym przejmowała, nawet jeśli doskonale wiedziała, że Yongowi pewnie to zwisa i powiewa- a tak w ogóle to się jej oświadczył zanim się dowiedział, jak wielkie ubrania nosi, to już o czymś świadczyło. I jak na ironię, pewnie kupowała mniejsze ubrania, bo dla niej to bardziej ważne niż dla niego. No ale to je Azja, to je Singapur, tego nie ogarniesz.
Parę razy zdarzyło jej się nawet specjalnie zawracać w drodze do przymierzalni, bo zobaczyła u innej klientki coś ładnego i sama chciała przymierzyć. I tak oto pod przymierzalnią stawiła się z ogromnym naręczem ubrań, psiocząc pod nosem, że ciężko i niewygodnie.
Po wejściu do jednej z przymierzalni wręcz z ulgą rzuciła to wszystko na stołek znajdujący się obok lustra. Torebkę zawiesiła na wieszaku, spojrzała na stertę... i naprawdę nie wiedziała, od czego zacząć. Już miała jęczeć, że to wszystko jest za fajne i nie ma od czego konkretnie zacząć, ale na głośnym "yyyyyyyych" się skończyło. Chyba na szczęście. Ostatecznie postanowiła po prostu przymierzać, jak leci, bo i tak będzie musiała to wszystko ogarnąć. Zdjęła sukienkę i zawiesiła ją na tym samym samym wieszaku, co torebkę, żeby jej się nie myliło. A zaraz potem chwyciła pierwszą bluzkę z brzegu- miętową, z dużą koronkową wstawką w górnej części, i założyła na siebie. Hm, nawet dobrze leżała. Wygrzebała jeszcze jakąś kremową, rozkloszowaną spódnicę, i również założyła. Zanim jednak pokazała się komukolwiek, poobracała się jeszcze przed lustrem, aby się upewnić, że wygląda "znośnie", i odsunęła zasłonkę.
- Yong, myślisz, że może być?- zapytała radośnie. Bo już przecież wiedziała, że może.
by Korea Południowa
- Pamiętaj, że nie można dużo brać do samolotu! - Yong zawołała za Sin, mając nadzieję, że ta go usłyszała. Przecież za parę dni musi jakoś wrócić do siebie, najpewniej samolotem. A niestety to ograniczało wielkość jej bagażu. Powinna o tym pamiętać bo inaczej będzie musiała zostawić część ciuchów u niego, a tego pewnie by nie zniosła.
Pokręcił głową z lekkim rozbawieniem i wrócił spojrzeniem do ekranu telefonu. Na początku przeglądał jak zawsze najnowsze wiadomości ze świata, zawsze chciał być ze wszystkim na bieżąco. Dobrze wiedzieć co gdzie się dzieje, nawet jeśli informacje były przykre. Zajęło mu to kilka minut, a że Sin nadal nie wracała, więc zajął się czymś zupełnie innym. Wszedł na stronę internetową galerii i zaczął przeglądać zakładki sklepów, sprawdzając czy gdzieś nie mają jakichś promocji albo wyprzedaży. Sin na pewno się ucieszy, że może sobie coś kupić po niższej cenie, więc warto było poszukać tych informacji.
Uniósł wzrok gdy dziewczyna przeszła obok niego i zauważył, że to nareszcie jego ukochana przyszła do przebieralni. Schował więc na razie telefon i podparł się rękoma o pufę, odchylając się lekko do tyłu i zerkając na zasłonę od przebieralni. Kusiło zajrzeć do środka, ale przecież nie będzie czegoś takiego robił w sklepie, wiec cierpliwie czekał. W końcu Sin ukazała się mu w bluzce i spódniczce. Chwilkę milczał, przesuwając wzrokiem w górę i w dół by dokładnie ją obejrzeć.
- Śliczne, tylko dziwny odcień zieleni - powiedział z uśmiechem. Wytłumacz teraz facetowi, że to miętowy, a nie zielony. Cóż, trochę nazw kolorów znał, ale to nie znaczy, że wszystkie potrafił określić. W końcu nie miał powodu by jakoś mocno interesować się kolorami.
by Singapur
- No to zostawię trochę u ciebie, żaden problem!- oświadczyła wesoło. Gdyby trochę tych ubrań zostało u Yonga, potem nie musiałaby biegać po sklepach i kupować, ba! nie musiałaby nawet podróżować z większym bagażem. Pewnie i tak nie brakowałoby jej ciuchów w domu, bo już teraz "nie ma co na siebie włożyć". I właściwie to nie jest taki głupi pomysł... cud właściwie, że najpierw pomyślała o wykorzystaniu mieszkania Korka, a nie spakowaniu wszystkiego i tak, bo u niej akurat to drugie stanowiło normę. Co za problem, wziąć ogromny bagaż? Przecież to nie ona nie poleci w razie czego.
- I nie "dziwny", tylko miętowy- ambitna była, skoro próbowała mimo wszystko mu wyjaśnić. I minę miała naprawdę przejętą. No cóż, może jakby zadziałała jakaś dziwna magia i Yong stałby się kobietą, to nie trzeba by było tłumaczyć. A tak to dupa. Przez chwilę szukała dobrego wyjaśnienia, wydała serię "hmmm", pomiędzy którymi wyglądała, jakby już miała się odezwać- po czym nieco naburmuszona powiedziała tylko:- No sam widzisz, że jest jaśniejszy i taki bardziej... miętowy niż zieleń, damn. No, tak czy inaczej, mogę to spokojnie brać?- dodała po chwili.
by Korea Południowa
- A później znajomi będą pytać co za dziwne hobby sobie znalazłem, że trzymam kobiece ubrania w domu - powiedział ze śmiechem - I dziewięćdziesiąt procent z nich chyba nie uwierzy, że mam dziewczynę - dodał jeszcze wesoło. Oczywiście nie miał nic przeciwko żeby Sin zostawiła u niego trochę ubrań, miał wystarczająco dużo miejsca u siebie w domu. W końcu mieszkał sam, część mebli stała pusta i zapewne prędzej czy później zapchałby je grami na Playstation, Wii i inne konsole. Równie dobrze część z nich może przeznaczyć na ubrania ukochanej. Po prostu chciał sobie trochę pożartować. W końcu nie mieszkali razem i nie każdy wiedział, że są ze sobą.
Przytaknął lekko głową, przekrzywiając ją nieco w bok i przyglądając się kolorowi spódniczki przez dłuższą chwilę. W końcu uśmiechnął się szeroko.
- W sumie to wygląda jak kolor lodów miętowych. Albo nadzienia miętowego z czekolady. Choć sama mięta jest przecież normalnie zielona - głupi wyszczerz i znów pokiwał głową - Oczywiście, że możesz. Fajnie gdyby ta spódniczka była trochę krótsza, ale taka też jest fajna - z serii "Yong i jego zboczenia", ale pewnie każdy facet woli krótsze spódniczki. Tylko nie każdy powie to tak prosto z mostu. Yong był brutalnie szczery.
by Singapur
Roześmiała się serdecznie, gdy żartował o tym, co pomyślą sobie znajomi. Sama myśl o tym była po prostu... rozbrajająca. W sumie, Korek jak nie w pracy siedzi, to nad konsolą. Właściwie, jak się zastanowić, to sama by się im nie dziwiła (oczywiście, po przełknięciu tego, że ktoś w ogóle mógł nie dostrzec, że ona jest zajęta i go zajęła, ale cii), bo oczami wyobraźni już widziała jakąś 'waifu' z gry czy poduszki.
No, ale przynajmniej mogła bez oporów- no dobra, bez ewentualnych oporów- kupić o wiele więcej i zostawić u niego. Z tym błogosławieństwem Yong chyba będzie musiał uważać, żeby nie zapchała mu domu całkowicie. Niby sama z siebie chce się hamować, ale różnie może być.
Westchnęła, gdy już, już coś kminił z miętowym, po czym z głupim wyszczerzem stwierdził, że mięta jest "normalnie zielona". Zaraz potem się jednak uśmiechnęła. Prawdopodobnie on załapie kolory w tyle czasu, w ile ona załapie totalne szczegóły wszystkich gier, w które on grał. Jak się uda w tym stuleciu, będzie cud.
- T-Ty to wszystko chciałbyś krótsze...!- oburzyła się nieco, aż tupnęła nogą. Normalnie by ją to może mniej obeszło, ale tak przy ludziach? Kiedy jakoś zupełnie nie potrafiła jeszcze olać bardziej zboczonych tekstów? Odwróciła się i weszła z powrotem do przymierzalni.
Wciąż nieco podenerwowana zdjęła ciuchy i niedbale powiesiła na wieszakach. I tak za niedługo będą zdjęte i poskładane. Sięgnęła po jakąś sukienkę, ale samo przyłożenie jej do siebie pozwoliło jej zrozumieć, że to nie do końca to. Zresztą, czy nie kupiła czegoś łudząco podobnego jakiś czas temu?
Odłożyła więc kieckę i już sięgała po kolejną, kiedy przeszło jej przez myśl, że chyba nie do końca dobrze zareagowała. Przecież, abstrahując od długości spódniczki, dzięki temu sama mogłaby więcej pokazać, czyli i bardziej zabłysnąć! No i Korek to Korek przecież, jeszcze trochę i pobije Kapitana Oczywistego. Przewiesiła więc kolejną sukienkę przez ramię, wygrzebała z torebki telefon i wysłała mu SMSa: Chcesz, to mogę ją podwinąć.
by Korea Południowa
- Im krótsze tym lepsze - odpowiedział ukochanej z szerokim uśmiechem i zaśmiał się cicho gdy ta już zniknęła w przebieralni. Czy ktoś na niego spojrzał przez to co powiedział? Czy ktoś źle o nim pomyślał? Może, ale co go to obchodzi? Czemu ma się krępować mówić to co myśli? Nie, Yong nie przejmował się opinią ogółu. Gdyby miał się przejmować to zachowywałby się zupełnie inaczej. Nie robiłby z siebie idioty na każdym kroku. Tak przynajmniej mógł wywołać uśmiech na wielu twarzach, przy okazji pewnie i trochę zdenerwowania, ale to nieistotny szczegół.
Drgnął lekko gdy telefon mu nagle zawibrował w rękach i sprawdził cóż to do niego przyszło. Zaskoczyło go nieco, że to sms od Sin. Przeczytał go i zaraz odpisał Podwinięta nie będzie wyglądać tak ładnie, taka też jest dobra wysłał smsa i rozejrzał się po sklepie. Trochę ludzi tu było. Nagle coś mu wpadło w oko. Pewnie Ami nie będzie chciała tego nosić, ale może jej podrzucić. Wstał więc z pufy i podszedł do półki by złapać upatrzony przedmiot. Zaraz wrócił pod przebieralnię.
- Hej, łap - zawołał i rzucił górą do niej czapkę. Jego zdaniem urocza. Może chociaż w domu Sin będzie ją trochę nosić. Warto spróbować. Jak jej się nie spodoba to odłoży czapkę na miejsce.
by Singapur
Chyba nawet nie spodziewała się, że Yong odpisze. Wróć- nawet się nad tym nie zastanawiała. Jej przewidywanie skończyło się na momencie odłożenia telefonu i wzięcia do przymierzenia kolejnych ubrań. A tu odpisał. Czytając odpowiedź, aż nieświadomie zrobiła minę typu "a nie mówiłam?". Totalnie nieświadomie, bo było jej wszystko jedno, jaką długość będzie miała ta kiecka. A Korkowi podobała się i tak. I weź tu ogarnij.
Odłożyła telefon i zabrała się do przymierzania sukienki, którą właśnie miała założyć. Już nawet ją założyła, gdy usłyszała "hej, łap"- a chwilę potem, zanim w ogóle zdążyła zapytać, o co chodzi, wleciała jej do przymierzalni czapka. Praktycznie w ostatniej chwili zdążyła ją złapać.
- Jaka... hipsterska-- zauważyła, podnosząc ją na wysokość oczu i uważnie ją oglądając. Z całą pewnością nie jest to czapka, którą absolutnie każdy na ulicy by nosił. Pytanie tylko, czy ona by nosiła...- Hm.
Przygładziła włosy i założyła. Trochę dziwnie wyglądała, szczególnie w połączeniu z białą, koronkową sukienką maxi, przewiązaną "kowbojskim" paskiem.
- No właśnie nie wiem...- wystawiła głowę z przymierzalni, żeby ten mógł sam ocenić.- Nie mam zielonego pojęcia, do czego i kiedy w ogóle miałabym ją nosić, no ale "never say no to panda"...- zaczęła jękliwym tonem, w nadziei, że usłyszy jakąś sensowną poradę. Tak, naprawdę w to wierzyła.
by Korea Południowa
Usiadł na pufie po tym jak rzucił Sin czapkę-pandę i czekał aż ta się pojawi. Pewnie przeymierzała kolejny ciuch, więc chwilkę jej zajmie to. Nie musiał jednak o dziwo długo czekać, już po chwili zobaczył Amy wyglądającą z przymierzalni. Oczka mu się zaświeciły kiedy zobaczył ją z tą czapką na głowie.
- Awwwww, wyglądasz tak słodko - skomentował z uśmiechem i wstał z pufy by przyjrzeć jej się uważniej. Wyszczerzył się gdy dziewczyna stwierdziła, że nie wie gdzie miałaby nosić tą czapkę.
- A ja wiem, pojedziemy na wycieczkę w góry. Do Szwajcarii, tam jest naprawdę pięknie. W górach nawet w lato mają zimno, więc na pewno czapka Ci się przyda. - odpowiedział z entuzjazmem i zaraz ją przytulił, wyciągając z przymierzalni. Zauważył, że ma inny ciuch już na sobie. Odsunął ją lekko od siebie i przyjrzał się sukience.
- Super. Ale czapka do kompletu nie pasuje - zaśmiał się lekko.
by Singapur
Uśmiechnęła się, gdy usłyszała, że wygląda słodko. Niby się spodziewała podobnej reakcji, ale raczej nigdy ją nie nudziło słuchanie komplementów. No i może faktycznie weźmie tą czapkę...? W góry fakycznie by się nadawała. Jeszcze do Europy...! Podjarała się na samą myśl. Bez oporów dała się wyciągnąć z przymierzalni i przytulić- przy okazji uwiesiła mu się na szyi. A potem automatycznie się wyprostowała i uśmiechnęła, gdy ten przyjrzał się sukience.
- To czekaj, znajdę coś innego!- odparła i w mgnieniu oka z powrotem zniknęła w przymierzalni. Nie zdejmując czapki, pozbyła się sukienki i założyła inną- krótszą, ze wstawkami z dżinsu, na oko mniej "elegancką" niż ta, w której prezentowała mu się ostatnio. Wyszła przed przymierzalnię z powrotem i obróciła się, aby mógł się lepiej przyjrzeć.- Lepiej?
by Korea Południowa
Widział, że Sin wyraźnie się ucieszyła na jego wspomnienie o wycieczce. Dobrze, że może kogoś uszczęśliwiać. Teraz tylko poszukać terminów wylotów, biletów, porządnego hotelu i mogą się wybrać do Szwajcarii. Yong był już tam raz kiedyś i bardzo mu się podoba ten kraj. Czysty i zielony, do tego spokojny. Trzeba tylko uważać żeby nie zdenerwować Vasha.
- Leć leć - zaśmiał się lekko. Nie siadał na razie z powrotem, w końcu zaraz Amy wyjdzie w jakimś innym stroju, na stojąco zdecydowanie wygodniej się ogląda. W końcu zobaczył ukochaną w zupełnie innej sukience. Pokiwał lekko głową z uśmiechem.
- Ta zdecydowanie pasuje. Przyda Ci się też jakieś ciepłe ubranie jeśli nie masz u siebie w domu. - odparł, rozglądając się po sklepie czy mają tu ubrania typowe na wyjazdy w zimniejsze klimaty.
by Singapur
Skoro Yong już był w Szwajcarii, to przynajmniej będzie już wiedział, czego się spodziewać. I będzie już mniej więcej ogarniać, gdzie jest coś, co warto zobaczyć, gdzie się zatrzymać, itp. W teorii odejdzie trochę czasu na ogarnianie tego wszystkiego, choć znając życie przed wyjazdem będzie sprawdzać wszelkie możliwe informacje o Szwajcarii. No i może przy okazji pozna lepiej Vasha.
- A skąd miałabym mieć, skoro u mnie jest tak gorąco?- zapytała. Chyba dopiero teraz uświadomiła sobie, ile ciepłych ubrań musiałaby ze sobą zabrać, żeby nie zmarznąć. Z drugiej strony, jakaś część jej się cieszyła- przynajmniej będzie na co narzekać, bo za zimno i tak w ogóle daleko od domu. Słowem, będzie ekstra. - Trzeba będzie dokupić całą garderobę- westchnęła.
Wychyliła się z części z przymierzalniami i rozejrzała się, czy mają w tym sklepie coś cieplejszego.
- Widzisz w ogóle, żeby coś tu grubego mieli? Bo ja chyba nie bardzo...
by Korea Południowa
Cóż, chłopak miał nadzieję, że może jednak Sin miała trochę ciepłych ciuchów bo nigdy nie wiadomo kiedy takowe się przydadzą w życiu.
- Myślałem, że może już byłaś gdzieś za granicą gdzie jest zimniej. Ja tam uwielbiam podróżować - odpowiedział dziewczynie szczerze. Yong zdążył już zwiedzić większość świata, był w wielu krajach. Uwielbiał poznawać nowe miejsca i studiować w różnych państwach. Był z niego prawdziwy podróżnik. Sam również rozejrzał się po sklepie szukając wzrokiem czegoś cieplejszego, nie widział jednak tutaj niczego.
- Nie, nie za bardzo. Na pewno znajdziemy coś w innym sklepie, spokojnie. Leć przymierzać kolejne ubrania - pogłaskał ją lekko po policzku z uśmiechem. Ju wiedział, że na pewno pojadą do Szwajcarii w góry bo Amy wyraźnie spodobał się ten pomysł.
by Singapur
- Byłam, ale zwykle potem sprzedawałam te ciuchy dalej, żeby się nie kurzyły- tak jakby z lżejszych rzeczy nic jej się w szafie nie kurzyło...nie no, skąd. Pewnie po prostu nie przepadała za zimnem, więc zwykle jak się gdzieś wybierała, to albo jechała do innego ciepłego kraju- taką Indonezję odwiedzała regularnie- albo wybierała taki termin podróży, żeby było ciepło. W 99% przypadków wszystko było dobrze. Tak czy siak, trochę zazdrościła Yongowi, że potrafił podróżować bez takiego zwracania uwagi na pogodę. Właściwie, tym chętniej przystała na jego propozycję wyjazdu do Szwajcarii. W końcu piękne widoki, szeroko pojęta europejskość, jakaś odmiana od plaż, Yong na podorędziu... jak ubierze się na cebulę, to powinno dać radę.
Uśmiechnęła się ciepło i stała tak przez chwilę, zastanawiając się, co jeszcze mogłaby przymierzyć. I do czego pasowałaby ta czapka, którą zdjęła tuż przed ponownym zniknięciem w przymierzalni. Zawiesiła ją na jednym z wieszaków z sukienką, którą na pewno chciała sobie wziąć, po czym pozbyła się tej, którą akurat miała na sobie. I wtedy doznała olśnienia. Spodnie. Niby w Korei mogła chodzić w czym bądź, a walizkę i tak miałaby dużą, więc mogłaby wozić kosmiczne ilości ciuchów, ale skoro będą jechać do Szwajcarii, to to już inna bajka. Coś ciepłego się przyda, a takie jedne dżinsy do wszystkiego mogą być jeszcze lepsze na łażenie po górach czy jazdę na nartach... hm.
Zaczęła już przekopywać nieprzymierzone ubrania w poszukiwaniu spodni, choć i tak ich nie znalazła. Nabrała sobie sukienek, spódnic, bluzek, ale spodni już nie.
- Yooong, przynieś mi dżinsy- rzuciła jękliwym tonem.- Wiesz, jaki rozmiar- tak przynajmniej zakładała, choć wierzyła, że Korek nie przyniesie jej największego możliwego rozmiaru. Nawet jakby kilka przyniósł, to już by było coś.
by Korea Południowa
Tego się nie spodziewał, myślał, że Sin trzyma u siebie wszystkie ciuchy, które kupi dopóki jej się nie znudzą. A tu taka niespodzianka, potrafiła jednak pozbyć się tego co nie było jej potrzebne. Cóż, całe życie człowiek dowiaduje się czegoś nowego. Czekał spokojnie aż Sin przymierzy kolejne ubrania gdy usłyszał jej polecenie. No, idealnie nie znał jej rozmiaru, w końcu nie czyta przecież metek przy jej ciuchach. Ale był w stanie dobrać mniej więcej odpowiednie spodnie. Podszedł więc między wieszaki ze spodniami i wyszukał ciemne dżinsy. Chwilę przyglądał się im, brał do rąk by sprawdzić wielkość i w końcu wziął trzy rozmiary, które wydawały mu się najbardziej odpowiednie. Wrócił do przebieralni i podał spodnie dziewczynie.
- Mam nadzieję, że dobrze zgadłem - powiedział puszczając dżinsy i siadając z powrotem na pufie.
by Singapur
Taka niespodzianka, nawet ona, mająca w szafie miejsce na dosłownie wszystko z Alibabą i czterdziestoma rozbójnikami na czele, czasami miała dość kurzących się ubrań. Choć to w sumie normalna sprawa- lepiej od zakurzonych zimowych ubrań prezentują się wszak lżejsze rzeczy. Choćby i były pokryte pajęczynami.
Zapewne miała już niejedną odcinaną pod biustem tunikę, łudząco podobną do tej, którą przymierzyła w oczekiwaniu na spodnie. Ale co tam. I tak nie pamiętała nawet, co dokładnie ma w szafie. Mogłaby nawet codziennie pozbywać się starej garderoby i kupować sobie nową, efekt byłby ten sam.
W międzyczasie zdążyła również przejrzeć resztę ubrań, które wzięła i które poza przymierzalnią wyglądały jakoś tak bardziej zachęcająco... Teraz, poza paroma wybranymi już rzeczami, żadna nie wydawała się takim "wow". Właściwie, poza nimi, tuniką, którą miała teraz na sobie, i jakąś bluzą oversize. W sumie to dobrze, zostanie tylko...o jeden sklep mniej do zaliczenia.
Wzięła od niego dżinsy i niemal od razu rzuciła się do sprawdzenia metek. Ot tak, żeby się przekonać, że nie wziął największego możliwego rozmiaru, bo wtedy to już w ogóle katastrofa, Illuminati i oglądanie mdłych oper mydlanych w towarzystwie lodów. Ale nie. Uspokoiła się dość szybko, widząc, że rozmiary zgadywał dość dobrze. I dobrze, bo już się zaczęła potem zastanawiać, czy aby na pewno wie. A tak to chociaż o to nie musiała się zamartwiać.
Wzięła sobie najmniejsze z przyniesionych przez Yonga spodni, a resztę odłożyła na stertę rzeczy, których (jeszcze) nie przymierzyła. I dzielnie próbowała założyć te, choć z biodrach okazały się za wąskie i nawet nie mogła ich do końca założyć. Ech te koreańskie rozmiarówki jak dla dzieci.
Oczywiście, do tego się już nie przyznała, bo jak to tak. Niezbyt zadowolona po prostu zdjęła spodnie i przymierzyła kolejne. Te akurat pasowały idealnie, więc niemal od razu wyszła pokazać się Yongowi w pełnej krasie.
- Dobrze!- zawołała zadowolona i jak nakręcona zaczęła się obracać, aby mógł się przyjrzeć. Normalnie jak jakiś cud nad rzeką Han.
by Korea Południowa
Yong miał nadzieję, że nie popełnił gafy i dobrze skojarzył rozmiar dziewczyny. Wiedział, że jeśli się pomylił to Sin będzie albo zła na niego albo zrobi jej się smutno i załamie się. Nie chciał widzieć żadnej z tych dwóch możliwości, więc czekał na jakikolwiek znak życia ze strony Amy. Nawet nie wyjął ponownie telefonu, tylko siedział na pufie i czekał z niecierpliwością. Wstał gdy w końcu zasłona się odsunęła i Sin wyszła by mu się pokazać w spodniach.
- Super, idealnie pasują na Ciebie - stwierdził z uśmiechem, nie mówiąc już o tym, że widok był ładny bo spodnie były dopasowane. No, ale trzeba się kontrolować i nie patrzeć w dziwny sposób na dziewczynę.
- Coś jeszcze tu chcesz kupić czy już wybrałaś to co chciałaś? - zapytał, aby wiedzieć czy już mają się szykować na pójście do kolejnego sklepu czy jeszcze trochę spędzą czasu w tym. Pewnie dzisiaj nie obejdą całej galerii, była zdecydowanie za duża. Najważniejsze żeby dziewczyna kupiła sobie trochę ciuchów na pobyt tutaj.
by Singapur
Komplement usłyszany, plus ileś do prostowania się z dumą. Niby taka pierdoła jak mierzenie dżinsów, ale Sin, łasa na pochwały, traktowała je jako coś, co jej się należy. Nieważne w sumie, o co chodzi, może nawet chodzić o to, że istnieje w przeciwieństwie do Albanii, byle pochwalić. Wtedy tym bardziej będzie mogła utwierdzić się we wpojonym przez braciszka Chiny przekonaniu, że jest super. Trochę taki pokrętny odruch Pawłowa. Pewnie nawet gdyby dziwnie na nią patrzył, to by się jarała.
- Eeeee... to w sumie dobre pytanie jest, wiesz?- odparła, przestając się w końcu kręcić. Obejrzała się za siebie, omiatając wzrokiem stertę ciuchów. W większości nawet nietkniętą, bo ubrania magicznie przestały mieć w sobie to coś, co zachęciło ją do wzięcia ich. Ale przynajmniej parę zestawów było. Powinny starczyć na czas pobytu u chłopaka. Resztę by chętnie kupiła dla samego faktu kupowania, ale niezbyt miała ochotę. Teraz jak teraz, ma pieniądze i Yong mógłby za nią ponieść, ale gdyby potem jeszcze musiała z lotniska do mieszkania to dźwigać... wykluczone. Zresztą, ile pięknych butów i dodatków można by mieć zamiast nich!
- Ale nie, can, już właściwie powybierałam, co chciałam.- dodała szybko po chwili namysłu. - Zaraz się przebiorę w swoje rzeczy i idziemy do kasy. Weź zajmij miejsce w kolejce- i zniknęła w przymierzalni. Dość szybko zrzuciła z siebie wszystko, co akurat miała na sobie, i rzuciła na kupkę z ubraniami, które jednak zdecydowała się wziąć. Zaraz potem przekopywała się przez drugą, większą kupkę, żeby dokopać się do własnych ciuchów, w których w ogóle tu przyszła.
by Korea Południowa
Cóż, Yong wiedział, że kobiety lubią komplementy, a już Sin szczególnie. Dlatego jak tylko była okazja to jakieś mówił. Zawsze każdy komplement od niego był prawdziwy, nigdy nie mówił komplementu by komuś się przypodobać. No chyba, że żartował sobie wobec kogoś, ale wtedy można było wyłapać z jego tonu głosy, że tylko sobie żartuje. Skinął głową lekko i podszedł do miejsca, gdzie stały dwie kasy.
Nie było zbyt dużo ludzi, a wiedział, że chwilkę może zająć Amy zanim przebierze się i zbierze wszystkie ciuchy, więc na razie nie stawał w kolejce. Zrobił to dopiero po kilku minutach, stając za jakąś kobietą z dzieckiem. Czemu stanie w kolejce jest takie nudne? Oby dziewczyna szybko się uwinęła bo zaczynało mu się nudzić. Mogliby pójść sobie gdzieś na spacer czy coś. Jeśli nie kupi zbyt wielu ciuchów bo jak mieliby dźwigać kilkanaście kilo to on podziękuje za spacer z ciężarami. Obejrzał się czy dziewczyna już idzie, jeszcze chwilka, a będzie musiał wyjść z kolejki.
by Singapur
Prawdopodobnie właśnie w tym momencie, w którym Yong stanął w końcu do kolejki, Amy dopokała się do swoich ubrań. Cholercia, mogła je przynajmniej położyć na wierzchu... nie, chwila, ona naprawdę położyła je na wierzchu. Jakiś czas temu. Zanim jeszcze przysypała je ubraniami, których urok przybladł w momencie zdjęcia ich ze sklepowych wieszaków, a zupełnie wyparował po wzięciu ich do przymierzalni.
Ubrała się dość szybko i zdjęła z jednego z wieszaków torebkę. Zawiesiła ją sobie na ramieniu i zabrała się za zbieranie wieszaków i ubrań, które chciała kupić. Resztę tylko niedbale omiotła wzrokiem. Niezbyt już chciała je wszystkie składać, wieszać coponiektóre, itp. Przede wszystkim ze względu na kolejkę, która z pewnością nie jest tak długa jak do sklepu Apple w Japonii przed wypuszczeniem na rynek nowego sprzętu. Zresztą, pracownicy po to właśnie są, żeby robić porządek w przymierzalniach, prawda? W takim razie oni się tym już zajmą.
Amy opuściła przymierzalnię ze stosunkowo niewielką ilością ciuchów w rękach i doszła do Yonga.
- Wyjątkowo nie będziesz musiał aż tyle dźwigać- rzuciła żartobliwym tonem, machając ubraniami. - Mało ich wzięłam.
by Korea Południowa
Przed nimi zostały jeszcze tylko dwie osoby, miał nadzieję, że Amy się wyrobi bo inaczej będzie musiał wyjść z kolejki i na nowo stanąć na jej końcu, a za nim już stało trochę osób. Dlatego po cichu modlił się żeby dziewczyna szybko się ogarnęła w przymierzalni. Jego modły zostały wysłuchane bo zaraz usłyszał głos Sin. Obrócił się i uśmiechnął do niej.
- No, nareszcie. Już myślałem, że nie zdążysz - spojrzał na to co wzięła. Było tego dużo mniej niż gdy szła do przymierzalni.
- Właśnie widzę, rzeczywiście mało. Byłem pewien, że będzie tego dużo więcej - no cóż, tym lepiej dla niego. Mniej do dźwigania. No i skoro małe zakupy to i będą mogli sobie pochodzić trochę po mieście. Z wielkimi zakupami na pewno by nie chodzili, nie chciałoby mu się dźwigać toreb i włóczyć po okolicy z ciężarem. Wyszedł z kolejki by Sin mogła stanąć na jego miejscu i stanął obok niej.
- Może przejdziemy się do McDonalda? Jest na drugim piętrze, łącznie z całą resztą punktów gastronomicznych - całe drugie piętro było przeznaczone dla tych, którzy zgłodnieli. Jedno obok drugiego stały McDonald, KFC, kuchnia chińska, włoska, pizzeria i wszystko czego człowiek może chcieć.
by Singapur
- "Ja" i "nie zdążę"? No proszę cię!- dała mu sójkę w bok, gdy stawała obok niego. Guzdrać się mogła, owszem, zwłaszcza podczas zakupów, ale do kolejki zawsze potrafiła zdążyć.
- Na parę dni aż tyle mi nie trzeba przecież. No i jak chcesz, to zawsze możemy dokupić więcej gdzie indziej!- dodała po chwili z entuzjazmem. Nie żeby zamierzała dźwigać... to znaczy, kazać chłopakowi dźwigać nie wiadomo ile. Ale skoro już się spodziewał więcej...
Przesunęła się, aby stanąć na miejscu zwolnionym przez niego.
- Can, byłoby super. Wreszcie byśmy coś zjedli.- westchnęła po chwili.- Trochę nietego ciągnąć na makaronie zjedzonym jeszcze u siebie...
Co tam, że właściwie dopiero teraz uświadomiła sobie, że dawno nic nie jadła. Nie przeszkadzało jej to nawet za szczególnie, ale kolejnej porcji coli i zmodyfikowanego burgera nigdy dość. A może nawet i frytki do tego~?
by Korea Południowa
- To później możemy dokupić, galeria jest otwarta bardzo długo, wszystko zdążymy załatwić - odpowiedział dziewczynie z szerokim uśmiechem. Jemu tam by nie przeszkadzało jakby Sin dokupiła troszkę ciuchów. W końcu nie bez powodu był najwyższym z Azjatów. Wraz z większym wzrostem była i większa siła, a on do słabeuszy nie należał.
- Nic nie jadłaś po drodze? To niedobrze, zdecydowanie idziemy prosto na jedzenie jak tylko wyjdziemy z tego sklepu. Nie chcę żebyś mi tu zemdlała - stwierdził z ciepłym uśmiechem. Oczywistym było, że jego wybór padnie na McDonald jednak Sin będzie mogła wybrać sobie co tylko zechce gdy znajdą się już na piętrze ze stoiskami i restauracjami.
by Singapur
- Mamy czas?- aż się zdziwiła, biedna nieprzyzwyczajona do większej ilości wolnego czasu. Tylko czekać, jak i u niej popularną przyczyną śmierci stanie się przepracowanie. Dopiero po sekundzie ją olśniło. Stanęła niemal jak wryta, dodając ciszej:- A, no tak, mamy czas...
Witajcie, obijanie się, robienie czegoś poza pracą i dokupowanie kolejnych rzeczy. Prawie jak po pracy, tylko dłużej...chwila, przecież to samo robi w weekendy.
Zaśmiała się cicho, gdy usłyszała jego reakcję na to, że nic nie jadła po drodze.
- Przecież to tak mało czasu, że nie było nawet po co...- zaczęła, ale po chwili namysłu dodała:- Ale ty stawiasz?
Z intonacji ciężko było jednak wywnioskować, czy się pyta, czy stwierdza fakt. Gdziekolwiek pójdą zjeść, byłoby w dla Amy w dobrym tonie, gdyby Yong zapłacił. Zresztą, tak chyba się robi w Korei? Tak przynajmniej stawiała po paru obejrzanych dramach. A jeśli okaże się, że to nie do końca zgodne z prawdą, to trudno. Na jedzenie fortuny przecież i tak nie wyda.
Przesunęła się do przodu, gdy kolejka skróciła się o jedną osobę.
by Korea Południowa
- Mamy masę czasu tylko dla siebie - powiedział, przytulając ją lekko, uśmiechając się oczywiście przy tym w swój radosny sposób. Zaśmiał się lekko gdy usłyszał wyraźnie w głosie dziewczyny zdziwienie, tak jakby zapomniała, że przecież przyjechała do niego w odwiedziny. A przecież Yong nie zagoni jej do jakiejś pracy, mają wspólnie przyjemnie spędzić czas. Cokolwiek to oznacza. Na pewno znajdą masę zajęć na zabicie czasu. A on już zaplanował pokazać Amy kilka ciekawych miejsc, które znajdowały się w Seulu.
- No oczywiście, że tak. Będziesz mogła sobie wybrać co tylko zechcesz, a ja za to zapłacę - odparł energicznie. Przecież nie każe swojej dziewczynie płacić za siebie, prawda? No, ubrania to co innego, ale jedzenie może jej postawić jak najbardziej. Dobrze, że przed nimi była już tylko jedna osoba, jeszcze tylko chwilka i będą mogli wyjść z tego sklepu. Nie to żeby nie podobał mu się, ale wolał chodzić niż stać w miejscu. - A później możemy gdzieś się przejść. Chyba, że masz dość chodzenia na dzisiaj to wrócimy się do domu. Jutro chciałbym Ci pokazać fajne muzeum.
by Singapur
Jakie to dziwne uczucie, wiedzieć, że przecież mają kupę czasu... nie żeby Amy była pracoholiczką, ale była tak przyzwyczajona, że cały czas coś robi. Nawet jak ćwiczyła jogę, to coś robiła zamiast tylko leżeć i się obijać. A tu nagle jak w wakacje: masa czasu, z którą nie wiadomo do końca, co zrobić. Może tylko z tą różnicą, że z Korkiem nudzić się nie będzie. Miał zamiar pokazać jej stolicę, no i przecież to Korek. Zawsze coś wymyśli, żeby ta "masa czasu tylko dla siebie" była jak najciekawsza.
- Suuuuper- rzuciła zadowolono-rozmarzonym tonem, gdy powiedział, że zapłaci za jedzenie. Najwyraźniej dobrze stawiała, że to, co pokazują w dramach, jest prawdziwe. Ewentualnie, powiedział tak tylko dlatego, że spytała. W każdym bądź razie, miło z jego strony, że stawia.
- Jakie?- oderwała się od szukania portfela w czeluściach torebki i spojrzała na niego z nieskrywaną ciekawością. Niby muzeum jak muzeum, ale skoro to jest fajne muzeum, to musi być naprawdę fajne. Chciała wiedzieć.
by Korea Południowa
Korek zawsze potrafił znaleźć sobie chwilę wolnego czasu, nawet pracując gdy przez minutę nie miał nic do roboty wyciągał konsolę z kieszeni i grał w jakąś gierkę. A jak tylko znowu musiał coś robić konsola wędrowała z powrotem do kieszeni.Tak, podręczne konsole były jego zdaniem najlepszym wynalazkiem technologii.
Był zadowolony, że Amy cieszy się tak ze wszystkiego. Pokręcił lekko głową z uśmiechem.
- Nie powiem. Pójdziemy to zobaczysz, ale to muzeum jest bardzo znane, więc może nawet o nim słyszałaś - odparł jej. Teraz tylko poczekać aż Sin zapłaci za zakupy i mogę iść dalej. Nareszcie.
by Singapur
- Oj no weź... tyle jest znanych muzeów, weź powiedz- przez ułamek sekundy można by nawet dopatrzeć się w jej spojrzeniu oczu Kota w Butach ze "Shreka". Przynajmniej dopóki nie uśmiechnęła się i nie machnęła ręką, dając sobie spokój. Skoro to niespodzianka, to właściwie nie chciałaby od razu się dowiedzieć, bo potem to nie będzie już ten sam entuzjazm, gdy ją tam zabierze. No i ma czekać tylko do następnego dnia, a nie pół roku.
Wróciła do poszukiwań portfela, który znalazła chwilę przed tym, jak nadeszła jej kolej. Nawet kartę stałego klienta w nim miała. A do tego mnóstwo starych paragonów, kuponów i kart lojalnościowych chyba wszystkich sklepów ze swojego okolicznego centrum handlowego. Ze spokojem patrzyła, jak kolejne rzeczy nabijane są na kasę i pakowane do wielkiej torby. Trochę niby dużo do zapłacenia, ale jej to też nie przeszkadzało. Miała hajsy, mogła szaleć, najwyżej nie poleci z Malaysia Airlines tam, gdzie nikt jej nie znajdzie.
Gdy wreszcie wzięła torbę ze świeżo kupioną odzieżą i podziękowała ekspedientce, opuściła kolejkę i tknęła Yonga w ramię, na wypadek jakby się zamyślił.
- Możemy iść- oświadczyła radośnie i powoli skierowała się w stronę wyjścia.
by Korea Południowa
Uśmiechnął się i puścił dziewczynie oczko.
- Dowiesz się jak tam pójdziemy, nie będę psuł niespodzianki. Wytrzymasz jeden dzień - odparł wesoło. Ba, nawet nie jeden dzień bo w końcu było po południu, a jutro mogę rano się wybrać do tego muzeum. Zależy, o której godzinie Sin będzie się chciało. Jemu to było wszystko jedno. Stanął gdzieś na uboczu by nie przeszkadzać staniem w kolejce i rozglądał się po sklepie. Znów zerknął do swojego telefonu, ale jak tylko Amy go tyknęła, schował go do kieszeni.
- Okej, czas na obiad - złapał ją za dłoń i jak tylko wyszli ze sklepu ruszył w stronę ruchomych schodów, którymi wjechali na piętro. Rozejrzał się, akurat o tej porze byłą tutaj masa ludzi. Dorośli jak i młodzież czy nawet dzieci. Nie będzie łatwo znaleźć wolnego miejsca dla siebie.
- To co dzisiaj jemy? - zapytał Sin.
by Singapur
Widok tłumów o tej porze niezbyt robił na niej wrażenie- podobnie jak widok tłumów o każdej innej porze. Może nie jest Japonią, ale ma do dyspozycji na tyle mało wolnego miejsca, że siłą rzeczy ci wszyscy ludzie muszą się gdzieś zmieścić. I się mieszczą. Dlatego nawet teraz spojrzała na tę masę ludzi, przede wszystkim przyjmując do wiadomości, że jest ich dużo.
- Chyba ciężko będzie nam znaleźć jakieś miejsce- zauważyła. Zaraz potem rozejrzała się pospiesznie, aby zobaczyć, co w ogóle można tu zjeść. - Eee... Hamburgera- oświadczyła po chwili. Najlepiej takiego wielkiego, z dobrze wysmażonym mięsem, które leżało bliżej wołowiny niż parówki. Pociągnęła go nawet do jednej z kolejek do McDonalds'a.
by Korea Południowa
Zaśmiał się wesoło i pociągnięty, poszedł za Sin w stronę McDonalda. Idealny wybór, on sam uwielbiał to śmieciowe jedzenie. Zresztą, McDonald dawał sporo warzyw to niektórych dań, więc w sumie to jedzenie nie było aż takie niezdrowe.
- Tylko hamburgera? Nic więcej? Coś do picia? - zapytał, stając w jednej z kolejek z dziewczyną. On hamburgerem na pewno się nie naje i zamówi trochę więcej dla siebie - A może coś na deser od razu, hmm? - tak, zaraz wykupią pół McDonalda. Oj, coś Korek przesadza z tym jedzeniem.
by Singapur
- No to jeszcze frytki do tego. I shake'a- odpowiedziała po chwili zastanowienia.- Albo nie, bo jak deser, to chcę lody, bez shake'a- dodała. Tym na pewno się jakoś naje. I spędzi miło czas nad deserem, ładując akumulatory w przygotowaniu na to, żeby jeszcze pochodzić po sklepach. I nosić te torby z zakupami, których nie uda jej się wcisnąć Yongowi.
Zerknęła na niego kątem oka, gdy tak się dopytywał o to, co jeszcze by zamówiła.
- Co ty, jakiś kasjer z Maca jesteś?- spytała z lekką złośliwością, ale i ze śmiechem. - I może od razu jeszcze Happy Meal? Brzmisz trochę, jakbyś śniadania nie jadł.
Dopiero po chwili olśniło ją, że mogła go przecież namówić, żeby zamówił tylko dla siebie i się z nią podzielił. Po chwili odkryła jednak, że nic by to jej nie dało, bo i tak on płaci.
by Korea Południowa
- Tak, bawię się w kasjera - odparł ze śmiechem - Zamówienie przyjęte. Pani znajdzie sobie miejsce siedzące, a ja wszystko zamówię - dodał jeszcze, stając w kolejce po zamówienia. Trochę to zajmie, więc może w międzyczasie Sin wyłapie jakieś wolne miejsce.
- Mogę kupić Happy Meal, nie ma problemu - powiedział, stojąc już w kolejce. Nie był jakoś mocno głodny, ale zdecydowanie była już pora żeby coś zjeść. Dlatego lepiej od razu zająć sobie miejsce w kolejce i czekać cierpliwie na swoją kolej.
by Singapur
Poczuła się mile zaskoczona tym, że zgodził się wszystko zamówić, praktycznie wyznaczając jej znalezienie miejsca. Niby podświadomie się zastanawiała, czy tego nie zaproponuje, ale właściwie nie miała nic przeciwko staniu w kolejce, więć nie wyjeżdżała z tym pierwsza. To był jeden z tych przypadków, w których naprawdę było jej wszystko jedno.
- No dobra, to poszukam- odwróciła się nieznacznie i rozejrzała. Na pierwszy rzut oka widać było, że ciężko coś będzie znaleźć, ale pewnie aż tak tragicznie nie będzie. Zresztą, na pewno za jakiś czas część z tych ludzi sobie pójdzie i będzie można wmieszać się w następnych, którzy usiądą.
Na Happy Meal nie miała jednak zbytniej ochoty, nie była bowiem aż tak głodna. A tak to musieliby chyba wszamać więcej. Niby można zostawić na potem, ale miała dziwne wrażenie, że fast food zostawiony na potem nie będzie już smakował tak dobrze.
- Możesz kupić, damy zabawkę Yao- rzuciła ze śmiechem na odchodnym. Zaraz potem skierowała się w kierunku miejsc.
Faktycznie, na pierwszy rzut oka ciężko było coś znaleźć. Westchnęła lekko i weszła trochę głębiej w siedzący tłum, rozglądając się uważnie za wszystkim, co było pustym stolikiem i minimum dwoma krzesłami. Praktycznie podbiegła, gdy wreszcie takie cudo znalazła. Najpierw rzuciła na stolik swoje rzeczy, a zaraz potem usiadła z miną zwycięzcy.
by Korea Południowa
Spojrzał za Sin z uśmiechem, kochana dziewczyna. A pomysł z oddaniem zabawki Yao spodobał mu się. Staruszek, ale wyglądał młodo, przydadzą mu się zabawki. Dostanie ją w ramach żartów. Nie patrzał już za dziewczyną, musiał pilnować kolejki. Po kilku minutach wreszcie nadeszła jego kolej. Podszedł do kobiety i zamówił zestaw Happy Meal, do tego wszystko co chciała Sin, a dla siebie colę dużą, dwa McWrapy i hamburgera. Zapłacił za wszystko i stanął przy drugiej grupce ludzi, tych co czekali na swoje zamówienie. Tu już było gorzej, czekanie zajęło chyba dobre piętnaście minut nim wreszcie dostał swoje zamówienie. Z tacami w rękach odsunął się i poszedł w stronę stolików, rozglądając się za Sin. Jak ją teraz znaleźć w takim tłumie?
by Singapur
Zajęła już miejsce, więc co innego pozostało jej do roboty? Niby była przyzwyczajona do czekania na jedzenie, ale zawsze nieodmiennie ją to nudziło. Jak zwykle w takich okolicznościach, zaczęła przyglądać się pozostałym, którzy zdecydowali się tu wpaść coś zjeść. Jak wyglądali, w co byli ubrani, z jakich sklepów mieli torby, co zamówili. Brakowało jej wprawdzie chęci, aby na podstawie tych obserwacji wysnuć jakieś daleko idące wnioski, ale też nie na tym jej zależało. Chciała tylko zabić trochę czasu i popatrzeć, jak noszą się Koreanki.
Gdy i tego się dowiedziała, zadowoliła się telefonem. Przejrzała któryś z portali społecznościowych, dodała n-ty status w stylu "ale super, jestem w Seulu, tylko strasznie długo czekam na żarcie". Bo to akurat była prawda. Okej, mogła czekać, tyle że strasznie jej się dłużył ten czas. A im bardziej o tym myślała, tym bardziej robiła się głodna. I nie, umieszczane przez znajomych z pracy zdjęcia jedzenia nie pomagały.
Rozejrzała się za Yongiem, ale siłą rzeczy go nie zauważyła. Za dużo ludzi, cholercia...
by Korea Południowa
No tak, znalezienie Amy w takim tłumie było nie lada wyzwaniem, wszędzie było pełno ludzi. Było naprawdę tłoczno i ciężko nawet było przejść między stolikami. Plusem w całej tej sytuacji było jego wzrost, był wyższy od większości Koreańczyków. Dzięki temu widział wszystkich z góry, a i jego łatwiej było dojrzeć. Tyle, że w takim tłumie i tak ciężko było mu dojrzeć ukochaną.
- Amy, gdzie jesteś! - zawołał dosyć głośno. Dziewczynie łatwiej będzie go dojrzeć niż na odwrót. Rozglądał się stojąc w miejscu i szukając Sin w tłumie. Oby odnaleźli się szybko bo inaczej jedzenie im całkiem wystygnie, a jednak takie lekko ciepłe było smaczniejsze.
by Singapur
Był wyższy, więc gdyby pojawił się w pobliżu, powinna bez trudu go dostrzec. Tylko właśnie... gdyby pojawił się w pobliżu. Teraz, póki go nie widziała, jego wzrost niezbyt ją urządzał.
Trzeba jednak przyznać, że starała się nie tylko siedzieć i pachnieć, i niech jej szuka. Rozglądała się za każdym Koreańczykiem, który już przewyższał resztę, ale jeszcze nie Prokopa. Niestety, wynikało z tego tylko to, że zobaczyła wielu niczego sobie Koreańczyków, którzy już przewyższali resztę, ale jeszcze nie Prokopa.
I ktoś ją wołał? Całe zawołanie Yonga z całą pewnością zaginęło jej w tłumie, ale usłyszała wystarczająco wiele, aby ogarnąć, że to na pewno do niej. Bądź co bądź, może dla kogoś z zewnątrz wszyscy Koreańczycy wyglądali tak samo, ale na pewno mieli inne głosy. Podniosła się zatem z siedzenia i odwróciła w kierunku, z którego usłyszała wołanie. Właśnie w tamtym kierunku zaczęła uważniej patrzeć, byle znaleźć brata. Chyba, chyba...nie, to nie on. Kurde. Ten, którego pomyliła z Korkiem, przechodził właśnie z jakąś dziewczyną, która nie wyglądała znajomo.
Podenerwowana, zaczęła się zastanawiać, co zrobić, żeby się szybciej znaleźli, bo jak tak będą się szukać, to równie dobrze mogliby to szukać po czesku. Ze względów oczywistych opuszczenie tego zacnego miejsca odpadało już na początku. Ostatecznie pomachała zatem ręką, wołając głośno:
- Tutaj~!
by Korea Południowa
Był wyższy, ale Ami już nie, więc i tak trudno było ją wypatrzeć w całym tym tłumie. Słysząc krzyk obejrzał się, może to akurat ona. I tak, nie mylił się. Dziewczyna stała i machała ręką. Uśmiechnął się szeroko i zaczął lawirować między stolikami, przepraszając ludzi, których przypadkowo trącił. Nie jego wina, że jest tak ciasno. W końcu nieco zdyszany zatrzymał się przed stolikiem.
- Kurde, normalnie jak w labiryncie. Myślałem, że Cię nie znajdę - powiedział stawiając dwie tace na stoliku i zaraz siadając sobie. Odetchnął lekko i złapał picie by napić się. No zmachał się trochę przez tą wędrówkę po nieznanych terenach.
- No, to smacznego. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem - sam zaraz sięgnął po jednego z McWrapów.
by Singapur
Stała i machała dzielnie niczym taki typowy uczeń podstawówki, który właśnie wykonał pierwszą pieczątkę z ziemniaka. Wprawdzie z czasem straciła rezon i przestała wymachiwać tą ręką tak energicznie, ale starała się przynajmniej trzymać ją w górze. Opuściła ją i opadła na siedzenie dopiero wtedy, gdy zmachany Yong objawił się wreszcie przed stolikiem.
- A ja myślałam, że nigdy się tu ciebie nie doczekam- odparła sięgając po frytki i pakując parę do ust. - No, ale przynajmniej przedarłeś się przez te tłumy. I nie, o niczym nie zapomniałeś- dodała po chwili, ogarniając wzrokiem swoją tacę. Zawartość się zgadza, hajs się zgadza. Uśmiechnęła się lekko.
- Smacznego.
Parę frytek i dała sobie z nimi chwilowo spokój. Bądź co bądź, frytka nie zając, nie ucieknie. Lody niby też nie, ale roztopione nie będą się już nadawać do zjedzenia. Wzięła się zatem za lody.
- Przyznaj, zacząłeś wołać z desperacji, że inaczej ten labirynt cię pochłonie-- rzuciła po chwili ze śmiechem.
by Korea Południowa
Uśmiechnął się po tym jak odstawił kubeczek z piciem na stolik.
- Myślałem, że Cię nie znajdę. Dobrze, że zaczęłaś machać rękoma. Istny labirynt ludzi - i chyba każdy by się z nim zgodził. Ludzi tam było od groma i ciężko nawet było przechodzić między nimi. Yong po drodze tutaj poszturchnął parę osób niechcący. Zadowolony był, że o niczym nie zapomniał, mogli spokojnie jeść teraz.
- Żebyś wiedziała. - sam się zaśmiał - Tak przynajmniej wiedziałaś, że już mam zamówienie i szukam Cię. - McWrap zniknął dosyć szybko. Pierwszy głód zaspokojony i teraz można było jeść już powoli i bez pośpiechu.
- Wiesz w ogóle, gdzie chcesz iść jak zjemy? - zapytał dziewczynę.
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Nie spieszyła się z lodami. Cały czas powtarzała sobie, że skoro już tu przyjechała, to ma czas. A w związku z tym nawet taki deser może zjeść wolniej, a nie w biegu.
Zjadała właśnie rożek, kiedy padło pytanie, co dalej. Niezależnie od okoliczności uważała, że to bardzo dobre pytanie.
- Eee... can, właściwie to nie wiem. Kupiłam już trochę rzeczy na czas swojego pobytu tutaj, ty coś do jedzenia pewnie masz...- zamyśliła się. Na swój sposób mogli pójść wszędzie. Zajrzeć w każdy zakątek Seulu, może nawet całej Południowej Korei, albo od razu założyć, że "sky is the limit". Ale jak to w takich przypadkach bywa, za duży wybór sprawia, że nie wiadomo zupełnie, na co się zdecydować.
- Nie wiem, wybierz coś- powiedziała w końcu.
Zjadała właśnie rożek, kiedy padło pytanie, co dalej. Niezależnie od okoliczności uważała, że to bardzo dobre pytanie.
- Eee... can, właściwie to nie wiem. Kupiłam już trochę rzeczy na czas swojego pobytu tutaj, ty coś do jedzenia pewnie masz...- zamyśliła się. Na swój sposób mogli pójść wszędzie. Zajrzeć w każdy zakątek Seulu, może nawet całej Południowej Korei, albo od razu założyć, że "sky is the limit". Ale jak to w takich przypadkach bywa, za duży wybór sprawia, że nie wiadomo zupełnie, na co się zdecydować.
- Nie wiem, wybierz coś- powiedziała w końcu.
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Korea Południowa
Yong skończył już wszystko co zamówił dla siebie, głodny mocno nie był, ale jedzenie z McDonalda zawsze jakoś tak szybko mu znikało sprzed nosa. Co poradzić, że to był jego ulubiony rodzaj jedzenia. Uśmiechnął się na niezdecydowanie ukochanej.
- Najpierw możemy wrócić do mnie żeby zostawić te wszystkie ubrania, nie będziemy chodzić po mieście z torbami. - zdecydował przeciągając się i westchnął opierając się wygodniej. Rozejrzał się dookoła, ludzi wcale nie ubywało. Wręcz przeciwnie, było ich coraz więcej. Dobrze będzie ruszyć się stąd wkrótce.
- Możemy się przespacerować do jednego z parków - zaproponował.
Yong skończył już wszystko co zamówił dla siebie, głodny mocno nie był, ale jedzenie z McDonalda zawsze jakoś tak szybko mu znikało sprzed nosa. Co poradzić, że to był jego ulubiony rodzaj jedzenia. Uśmiechnął się na niezdecydowanie ukochanej.
- Najpierw możemy wrócić do mnie żeby zostawić te wszystkie ubrania, nie będziemy chodzić po mieście z torbami. - zdecydował przeciągając się i westchnął opierając się wygodniej. Rozejrzał się dookoła, ludzi wcale nie ubywało. Wręcz przeciwnie, było ich coraz więcej. Dobrze będzie ruszyć się stąd wkrótce.
- Możemy się przespacerować do jednego z parków - zaproponował.
Grenlandia- Rodzina : Inuici
Liczba postów : 33
Skąd : Nuuk
Re: Wakacje w Seulu
Bez większego pośpiechu zjadała wszystko, co jeszcze zostało z tego, co chciała. Nie, żeby było się szczególnie czym delektować (choć tragicznie też nie było), po prostu jak usiadła, tak chciała przynajmniej teraz mieć chwilę spokoju.
Kiwała głową na znak, że przyjęła do wiadomości jego propozycje.
- Park może być. Fajnie- powiedziała w końcu po skończeniu swojej porcji.- Oczywiście, po tym, jak zostawimy to wszystko u ciebie.
Sama przy okazji zwróciła uwagę na to, że ludzi przybywa. Wygląda na to, że za niedługo trzeba będzie się stąd zmywać. Właśnie w związku z tym spytała po chwili namysłu:
- Idziemy już teraz czy jeszcze chwilę posiedzimy?
Kiwała głową na znak, że przyjęła do wiadomości jego propozycje.
- Park może być. Fajnie- powiedziała w końcu po skończeniu swojej porcji.- Oczywiście, po tym, jak zostawimy to wszystko u ciebie.
Sama przy okazji zwróciła uwagę na to, że ludzi przybywa. Wygląda na to, że za niedługo trzeba będzie się stąd zmywać. Właśnie w związku z tym spytała po chwili namysłu:
- Idziemy już teraz czy jeszcze chwilę posiedzimy?
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Korea Południowa
Yong nie popędzał dziewczyny, nigdzie przecież im się nie spieszyło. Mogli tu siedzieć choćby i pół dnia gdyby któreś z nich chciało. Tylko, że szkoda było marnować tak ładną pogodę na siedzenie w budynku.
- Skoro zjadłaś to chodźmy, nie będziemy zajmować miejsca innym osobom - odparł z uśmiechem i podniósł się, łapiąc torby z zakupami.Odsunął się na bok i powolutku ruszył między ludźmi żeby Amy się nie zgubiła.
- Na pewno spodoba Ci się park, jest świetny - odezwał się do Sin, zerkając do tyłu na nią czy na pewno idzie za nim i czy jeszcze się nie zgubiła. Wszedł na ruchome schody jadąc nimi w dół.
Yong nie popędzał dziewczyny, nigdzie przecież im się nie spieszyło. Mogli tu siedzieć choćby i pół dnia gdyby któreś z nich chciało. Tylko, że szkoda było marnować tak ładną pogodę na siedzenie w budynku.
- Skoro zjadłaś to chodźmy, nie będziemy zajmować miejsca innym osobom - odparł z uśmiechem i podniósł się, łapiąc torby z zakupami.Odsunął się na bok i powolutku ruszył między ludźmi żeby Amy się nie zgubiła.
- Na pewno spodoba Ci się park, jest świetny - odezwał się do Sin, zerkając do tyłu na nią czy na pewno idzie za nim i czy jeszcze się nie zgubiła. Wszedł na ruchome schody jadąc nimi w dół.
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Posiedziała jeszcze tą chwilę, zanim Yong zaproponował, żeby iść, aby odpocząć od niedźwigania toreb i stania w kolejce. Zajmowaniem miejsca innym sama niezbyt się przejmowała, bo co za problem z tym, żeby ktoś inny im zwolnił? Albo żeby poczekali? Jakiegoś wielkiego problemu to nie stanowi, ale ze względu na Yonga sama się podniosła.
Złapała torebkę, poprawiła pospiesznie ubranie i zaczęła powoli iść za nim. Starała się być w miarę blisko, nawet nie zwalniała ani trochę, żeby się nie zgubić. Jakoś odpoczęła dopiero na schodach.
- Skoro tak mówisz...- zaśmiała się. Po chwili dodała:- A duży jest ten park? I daleko od ciebie czy też trzeba podjechać?
Złapała torebkę, poprawiła pospiesznie ubranie i zaczęła powoli iść za nim. Starała się być w miarę blisko, nawet nie zwalniała ani trochę, żeby się nie zgubić. Jakoś odpoczęła dopiero na schodach.
- Skoro tak mówisz...- zaśmiała się. Po chwili dodała:- A duży jest ten park? I daleko od ciebie czy też trzeba podjechać?
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Korea Południowa
Yong starał się nie iść zbyt szybko żeby faktycznie nie zgubić dziewczyny, dopiero by mieli problem. Choć pewnie znaleźliby się przy wyjściu z galerii. Na schodach można było spokojnie stać i czekać aż zjedzie się na sam dół.
- Całkiem duży i niezbyt. Może z dziesięć minut na pieszo, nie więcej - odparł jej z uśmiechem, odwracając się w jej stronę. Miał nadzieję, że park spodoba się Amy. To było idealne miejsce na odpoczynek. O takie miejsca nie łatwo w zatłoczonym mieście, pełnym wieżowców.
Kiedy w końcu byli na samym dole ruszył w stronę wyjścia z galerii i prosto na przystanek autobusowy. Postawił torby na chodniku by zerknąć na rozkład jazdy.
- No, za pięć minut mamy autobus, idealnie udało nam się wyjść - stwierdził z uśmiechem.
Yong starał się nie iść zbyt szybko żeby faktycznie nie zgubić dziewczyny, dopiero by mieli problem. Choć pewnie znaleźliby się przy wyjściu z galerii. Na schodach można było spokojnie stać i czekać aż zjedzie się na sam dół.
- Całkiem duży i niezbyt. Może z dziesięć minut na pieszo, nie więcej - odparł jej z uśmiechem, odwracając się w jej stronę. Miał nadzieję, że park spodoba się Amy. To było idealne miejsce na odpoczynek. O takie miejsca nie łatwo w zatłoczonym mieście, pełnym wieżowców.
Kiedy w końcu byli na samym dole ruszył w stronę wyjścia z galerii i prosto na przystanek autobusowy. Postawił torby na chodniku by zerknąć na rozkład jazdy.
- No, za pięć minut mamy autobus, idealnie udało nam się wyjść - stwierdził z uśmiechem.
Cypr Północny- Rodzina : Turcy
Liczba postów : 29
Re: Wakacje w Seulu
Najprawdopodobniej park jej się spodoba, co wnioskowała już z tego, że jest on całkiem duży i znajduje się niezbyt daleko od mieszkania Korka. Oczami wyobraźni już widziała wielką plamę zieleni na mapie oraz zielone przestrzenie, w których na pewno łatwo da się poczuć, że jest wolne. Wprawdzie pośpiech nie oszczędzał także Seulu, ale chyba nawet w tutejszych parkach było spokojniej.
- Czyli moglibyśmy się po prostu przejść zamiast czekać na autobus. Super- zauważyła z niejakim zadowoleniem. Dziesięć minut piechotą to wszak nie jest aż tak dużo. No i odchodzi zamartwianie się, jak bardzo ściśniętym będzie się jechało.
W drodze na przystanek szła tuż obok, trochę przyglądając się temu, jak ludzie się tu noszą. I, przede wszystkim, co znajduje się w okolicy. Co tam, że wieżowce czy centra handlowe chyba wszędzie wyglądają tak samo.
Ucieszyła się, słysząc, że niedługo autobus. Bądź co bądź nie dość, że mniej czekania, to jeszcze najchętniej zakupy zostawiłaby u Yonga JUŻ. Teraz.
- A kolejny kiedy?- spytała jeszcze.
- Czyli moglibyśmy się po prostu przejść zamiast czekać na autobus. Super- zauważyła z niejakim zadowoleniem. Dziesięć minut piechotą to wszak nie jest aż tak dużo. No i odchodzi zamartwianie się, jak bardzo ściśniętym będzie się jechało.
W drodze na przystanek szła tuż obok, trochę przyglądając się temu, jak ludzie się tu noszą. I, przede wszystkim, co znajduje się w okolicy. Co tam, że wieżowce czy centra handlowe chyba wszędzie wyglądają tak samo.
Ucieszyła się, słysząc, że niedługo autobus. Bądź co bądź nie dość, że mniej czekania, to jeszcze najchętniej zakupy zostawiłaby u Yonga JUŻ. Teraz.
- A kolejny kiedy?- spytała jeszcze.
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Korea Południowa
Chłopak skinął lekko głową, uśmiechając się przy tym do dziewczyny.
- Tak, przejdziemy się ten kawałeczek, nie ma sensu jechać autobusem - poza tym w autobusie byłby cieplej i ciaśniej, a jak się przejdą na pieszo do parku to będzie o wiele przyjemniej na pewno. No i sam fakt, że sobie pospacerują razem też był miłą wizją.
- Kolejny jest za dwadzieścia minut, autobusy dosyć często jeżdżą tutaj. Zwłaszcza tutaj. Bo galeria - wytłumaczył Amy. Transport miejski był mocno rozwinięty u niego i autobusami można było dojechać wszędzie. Oczywiście wielu ludzi i tak jeździło samochodami. Kiedy autobus podjechał Yong złapał torby i wsiadł do środka, stając pod jednym z okien. Jeszcze się nasiedzi.
Chłopak skinął lekko głową, uśmiechając się przy tym do dziewczyny.
- Tak, przejdziemy się ten kawałeczek, nie ma sensu jechać autobusem - poza tym w autobusie byłby cieplej i ciaśniej, a jak się przejdą na pieszo do parku to będzie o wiele przyjemniej na pewno. No i sam fakt, że sobie pospacerują razem też był miłą wizją.
- Kolejny jest za dwadzieścia minut, autobusy dosyć często jeżdżą tutaj. Zwłaszcza tutaj. Bo galeria - wytłumaczył Amy. Transport miejski był mocno rozwinięty u niego i autobusami można było dojechać wszędzie. Oczywiście wielu ludzi i tak jeździło samochodami. Kiedy autobus podjechał Yong złapał torby i wsiadł do środka, stając pod jednym z okien. Jeszcze się nasiedzi.
Grenlandia- Rodzina : Inuici
Liczba postów : 33
Skąd : Nuuk
Re: Wakacje w Seulu
Pokiwała głową.
- Pewnie w inne popularne miejsca też tak często jeżdżą- rzuciła, zerkając przelotnie na rozkłady jazdy. Można było odnieść wrażenie, że zawiozą człowieka dosłownie wszędzie. W sumie, czego innego się spodziewać po kraju z tak rozwiniętą infrastrukturą? Bardziej by ją chyba zdziwił wybuch mody na poruszanie się pieszo jak Seul długi i szeroki, powodujący przypływ samotnie sunących po drogach autobusów.
Jedyną torbą, którą sama się przejmowała, była jej torebka, więc narzekać nie mogła. Najwyżej na brak powodów do narzekania.
- Mogłeś torby na tym miejscu postawić, odpoczęłyby- powiedziała ze śmiechem, zajmując wolne miejsce niedaleko Yonga.
- Pewnie w inne popularne miejsca też tak często jeżdżą- rzuciła, zerkając przelotnie na rozkłady jazdy. Można było odnieść wrażenie, że zawiozą człowieka dosłownie wszędzie. W sumie, czego innego się spodziewać po kraju z tak rozwiniętą infrastrukturą? Bardziej by ją chyba zdziwił wybuch mody na poruszanie się pieszo jak Seul długi i szeroki, powodujący przypływ samotnie sunących po drogach autobusów.
Jedyną torbą, którą sama się przejmowała, była jej torebka, więc narzekać nie mogła. Najwyżej na brak powodów do narzekania.
- Mogłeś torby na tym miejscu postawić, odpoczęłyby- powiedziała ze śmiechem, zajmując wolne miejsce niedaleko Yonga.
Gość- Gość
Re: Wakacje w Seulu
Korea Południowa
- Poza tym masa ludzi ma samochody, więc ulice zawsze są przepełnione - cóż, Korea była dosyć tłoczna. Zresztą chyba jak każde państwo w Azji, było tam od groma ludzi.
Jak tylko Sin usiadła na wolnym miejscu niedaleko niego, Yong postawił torbę na jej kolanach i uśmiechnął się lekko.
- Odpocznie sobie u Ciebie na kolanach, na pewno będzie jej wygodniej - odparł wesoło. Nie wiedziała czy Sin będzie siadać, a przecież nie zajmie miejsca siedzącego torbami bo mógł być ktoś kto chciałby usiąść sobie. Na przykład jakaś starsza pani. A starszych ludzi należy szanować. Zerkał w okno kiedy powoli zbliżali się do celu podróży.
- Poza tym masa ludzi ma samochody, więc ulice zawsze są przepełnione - cóż, Korea była dosyć tłoczna. Zresztą chyba jak każde państwo w Azji, było tam od groma ludzi.
Jak tylko Sin usiadła na wolnym miejscu niedaleko niego, Yong postawił torbę na jej kolanach i uśmiechnął się lekko.
- Odpocznie sobie u Ciebie na kolanach, na pewno będzie jej wygodniej - odparł wesoło. Nie wiedziała czy Sin będzie siadać, a przecież nie zajmie miejsca siedzącego torbami bo mógł być ktoś kto chciałby usiąść sobie. Na przykład jakaś starsza pani. A starszych ludzi należy szanować. Zerkał w okno kiedy powoli zbliżali się do celu podróży.
Gość- Gość
Similar topics
» Wakacje w Seulu
» Wakacje u San
» [ZAPRASZAM] Wakacje u mamy.
» Wakacje Berlińskiej damy - Wiedeń/Rezydencja Austrii
» Wakacje u San
» [ZAPRASZAM] Wakacje u mamy.
» Wakacje Berlińskiej damy - Wiedeń/Rezydencja Austrii
:: Formalności :: Śmietnik
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|