Berno

- Nie martw się, nie powiem... - A tego, że Isiek znalazł wymówkę by nie iść na bal, to nie skomentował. On sam by nie poszedł i już, przecież są inne, bardziej pożyteczne rzeczy, które trzeba zrobić, tak więc wybór Eliasa, by nie iść, wydał mu się całkiem rozsądny.

-Takk -Uśmiechnął się nikle, w końcu podnosząc głowę,by z lekkimi wypiekami spojrzeć na swojego rozmówce. Ten dzień zaczął się kiepsko,ale miał nadzieję,że następne godziny będą w porządku. Siedział tak przez chwilę przyglądając się chłopakowi,a co raz głupsze myśli przychodziły mu do głowy. O Odynie!Powinienem iść się leczyć -Jak dobrze,że nikt nie umie czytać w myślach. Nie wiedział czy nie jest za stary na dojrzewanie czy coś,ale jeśli nie, to chyba mógł na to zwalić swoje niecodzienne zachowanie.

- Nie ma za co -Dopił herbatę do końca. Po czym odniósł kubek do zlewu. - Chcesz może coś do picia, lub do jedzenia? - Kto inny pewnie zawczasu przygotowałby jakiś obiad czy coś, Vash zresztą pewnie też by to zrobił, ale tak jakoś wyszło, że praca wciągnęła go tak, że nie zdążył... no cóż, bywa.

-Kawa wystarczy -wymamrotał cicho. Miał nadzieje,ze Vash nie należy do osób, które lubią gotować i każą próbować wszystko, gdyż Ice był typem osoby, która samymi lukrecjami naje się na cały dzień. Nie wiedząc gdzie posiać wzrok, zerknął na widom zza okna, chyba kiedyś będzie musiał pozwiedzać może nawet i jutro? Szwajcaria pewnie będzie pracować więc on sobie pochodzi.

- Gut... - Mruknął po czym podszedł do czajnika, nalał do niego wody i włączył. Wyjął z szafki biały kubek i postawił go na blacie, nieopodal krawędzi. A jeśli chodzi o Vasha i gotowanie, to nie należał do osób, które uważały to za swoje hobby, w razie konieczności umiał jednak coś upichcić i nie smakowało to jakoś źle, jednak gotował dość rzadko, a często zdarzało się, że obiadów nie jadał wcale, może nie był to najzdrowszy tryb życia, ale co poradzić?

Czekając na kawę, przyglądał się mu uważnie. Nie rozumiał siebie, a może coś popsutego zjadł? No bo od kiedy miał ochotę wstać i się przytulić? Rozumiał,że ostatnimi czasy byli blisko no,ale... Jeszcze mu życie miłe,a Vash nie jest za miłą osobą bynajmniej dla tych co mu podpadną... Może właśnie dlatego nie chciałem odmówić jego siostrze -pomyślał,by po chwili zacząć się zastanawiać czy odesłanie jej tego nie sprawi,iż dziewczyna będzie smutna, w końcu starała się,a że... Coś nie wyszło.

Po kilku chwilach woda zaczęła wrzeć. Vash zalał kawę, po czym podał kubek Eliasowi. - Wszystko w porządku? - Zapytał, widząc, że Elias jest jakiś taki zamyślony. Usiadł n krześle, przy stole, wciąż patrząc się na Iśka. Przeczesał włosy palcami, trochę nerwowo. W sumie nie wiedział czemu, ale czuł się tak trochę niezręcznie.

-Hm? -Zamrugał zaskoczony. -Nie, wszystko w porządku i dziękuję. -Mruknął sięgając po kubek kawy,który po chwili przyłożył do ust. Kawa po małej wycieczce dobrze mu zrobi i może nie będzie taki zmęczony. Wziął kilka łyków napoju po czym zerknął na blondyna i lekko się uśmiechnął, na prawdę w domu wyglądał tak zwyczajnie... Normalnie jak każdy człowiek,a raczej kraj.

Spojrzał na niego czujnie. - Gut - Powiedział, wciąż na niego patrząc. No a wyglądał normalnie, bo jak inaczej miał wyglądać bez munduru i karabinu, ot przeciętnie... Zauważył, że Isiek się uśmiechnął, próbował ów uśmiech odwzajemnić, jednak jak zwykle wyszło to..hm...miernie, kiepsko i w ogóle jak ktoś Vasha nie znał, to szans najmniejszych nie miał na to, by domyślić się, że to to miał być uśmiech...

Widząc jego próby w uśmiechu, zarumienił się,a potem cicho zaśmiał. Pomimo nieudanych prób dla niego to było miłe mogąc dostać nawet taki uśmiech od osoby,która podobno nigdy się nie uśmiecha. Nie miał wymogów więc każda forma pokazania,iż jednak Vash go w jakimś stopniu lubi była doceniana.
- W ogóle... Czy będzie problem jeśli się rozpakuję? -W prawdzie miał nie wiele rzeczy ze sobą,ale wiedział,iż jest leniem więc lepiej teraz ogarnąć wszystko niż później,gdy będzie pora aby iść spać.

- Nei, nie będzie. Chodź, to pokażę ci pokój, w którym będziesz spał, gut? - Powiedział, patrząc na niego, już całkiem poważny, przestał próbować się uśmiechać, wiedział że i tak wychodzi mu to miernie. - Pokój jest na piętrze... - Mruknął jeszcze

Skinął głową. Wziął ostatnie łyki kawy po czym odstawił kubek i ruszył za blondynem. Przystanął na chwilę na korytarzu,by wziąć swoją niewielką walizkę po czym ruszył dalej. -Mam nadzieje,że to żaden problem, iż tu jestem - Mruknął. W sumie wiedział,że blondyn nawet jakby miał wolne, to i tak by pracował,ale niech będzie widać,ze jest uprzejmy.

- hm? -Zerknął na niego - To żaden problem...- Powiedział po czym po chwili wahania dodał - Właściwie, to miło, że przyjechałeś. - Natychmiast gdy to powiedział, speszony odwrócił spojrzenie. - ekhm... - Patrzył przed siebie, wchodząc schodami na górę. - Czy ja naprawdę wyglądam, jakby jego wizyta mi przeszkadzała? - Zapytał w myślach sam siebie.

Uśmiechnął się w duchu na jego słowa, gdyż na zewnątrz twarz nie zmieniła swojej mimiki. Skinął głową nikle się uśmiechając z jego zachowania, które było niecodzienne. -Nie ma sprawy - mruknął podnosząc swoją torbę,by ruszyć do góry. Jak dobrze,ze nie brał za dużo rzeczy. -Co do tej... Paczki, nie mów nic Lili.

- Gut... nie powiem - Mruknął cicho, właściwie to i tak nie zamierzał siostrze mówić, bo pewnie zrobiłoby się jej przykro, z drugiej strony jednak, nie mógł przecież od Iśka wymagać by ten włożył taki strój, a co dopiero poszedł w nim na bal. Dlatego też najlepiej będzie jeśli Lili w ogóle się o niczym nie dowie. Weszli schodami na pierwsze piętro, po czym Szwajcar poszedł korytarzem na lewo i zatrzymał się przy drugich drzwiach.

-Takk -podziękował Vashowi chodź pewnie on również nie chciał zranić swojej siostry. Stanął zaraz za blondynem rozumiejąc,iż te drzwi prowadzą do jego tymczasowego lokum. Niepewnie uchylił drzwi i wszedł do środka razem ze swoją walizką. Rozejrzał się po czym odpiął swoją walizkę,by ją rozpakować. -Duży jak dla gościa -mruknął wyciągając jakieś koszulki, w których dominującym kolorem była biel.

- Duży? Tak sądzisz? Hm...I weiss nicht, może - Mruknął, rozglądając się po tym pokoju. Wszystkie ściany były białe, pod jedną stało łóżko, a pod drugą szafa z ciemnego drewna, na trzeciej było okno, a czwarta była pusta, nie licząc drzwi. Tak więc wnętrze urządzone raczej oszczędnie. Okno było dość duże i zasłonięte firankami, a na parapecie stały kwiatki, co w tym domu nie powinno specjalnie dziwić.

Skinął głową wykładając wszystkie ciuchy i kosmetyki na łóżko. W sumie nie przepadał za dużymi pomieszczeniami, to nie było aż tak małe,ale też nie za dużo więc w sam raz. -Mój gościnny jest dla jednej osoby,a tutaj co najmniej dla dwóch -wyjaśnił po czym się zaczerwienił,to idiotycznie musiało zabrzmieć,albo... Mozę mu się tak tylko wydawało? Pogrążony w myślach nawet nie zauważył jak się rozpakował.

- Hm dla dwóch? No tak...faktycznie. Ale wiesz... nie pamiętam kiedy ostatnio byli u mnie jacyś goście. - Wyznał Vash. - Zwykle ten pokój stoi pusty. - Powiedział cicho. Dopiero po chwili zorientował się, że Isiek się już rozpakował. No to wyglądało na to, że resztę wieczoru mieli dla siebie. Vash przełknął zdenerwowany ślinę, nie wiedział co też mogliby teraz porobić, niestety Vash był raczej kiepski, jeśli chodzi o wymyślanie sposobów na spędzanie wolnego czasu, zwykle przecież go nie miał...

-Gdyby nie Norge i Danmark, to u mnie pewnie też by stał -Odparł odwracając się do niego przodem. W sumie wszystko już wypakował tak więc miał czas wolny. Zerknął na blondyna, który wyglądał na lekko zdenerwowanego? A może tylko mu się tak wydawało? -Wszystko w porządku? -Spytał podchodząc nieco bliżej nieco. -Um... Może coś obejrzymy? -Zaproponował po chwili. W sumie gdyby był w domu to pewnie by czytał albo na czymś pograł czy rozwijał inną dziedzinę sztuki jednak był tu i nie wiedział co możne porobić ze Szwajcarią.