Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Sro Cze 03, 2015 2:10 pm

Rok 1917, trzecia bitwa pod Ypres

[You must be registered and logged in to see this image.]

To nie była dobra bitwa, nic nie wskazywało na to, że będzie dobra dla Niemiec. Dla kogokolwiek. Teren był cholernie trudny, nijak niesprzyjający, okopy zatęchłe, pełne błota od ciągłych deszczów. Już od samego początku więcej osób tonęło w tym całym bagnie, czy też wodnych kraterach, niż od kul wroga.
Co nie zmienia faktu, że wrogie pociski, natarcia, naprzemienne oddawanie i zajmowanie okopów nie obywało się bez wielu ofiar.
Okrutna i na dobrą sprawę od początku bezsensowna walka - o kawałek ziemi nijak nie zmieniającej sytuacji. Ale który zwykły żołnierz by wnikał w takie szczegóły, w plany tych wyżej postawionych, tych co powinni wiedzieć.


[You must be registered and logged in to see this image.]

Gilbert, szczerze mówiąc, bardzo chciał wnikać. Chociaż bitwą dowodziły takie znane persony jak Max von Gallwitz czy też Erich Ludendorff... to powinno uspokajać. W końcu znają się na rzeczy, powinni dać radę.
Powinni. Gilbert od miesiąca siedział już w okopie i okropnie się męczył. Ta wojna była inna od tych, jakie do tej pory znał. Jednak siedział cicho w okopie, zadowalając się byciem podoficerem. Nic szczególnego, mógł spokojnie celować wyżej. Ale albinos nie chciał się zbytnio pokazywać.
Jest cholerną personifikacją, nie chce pozostawać w pamięci zbyt wielu ludzi. Musi powstrzymać swoje skłonności do rzucania się w oczy i siedzieć cicho. Względnie cicho, tak.
Musi pozostawić wszystko w rękach Gallwitza oraz Ludendorffa. Oby i tym razem dali radę. W co Prusak zaczyna coraz mocniej wątpić. Bo coś jest nie tak. Siedzi już miesiąc, w tym bezsensownym, bagnistym miejscu i ani śladu zmian. Nie może też dopatrzeć się większego sensu w tym szaleństwie.
Widzi za to śmierć coraz większej ilości ludzi. Jak zawsze go to rozdrażnia i przyprawia o ból głowy. Tak nie powinno być, on zna się na walce! Nigdy nie żałował ludzi, ale... do diabła, nie żałował, ale to miało sens! Ich ofiara nie szła na marne, do błota! No dobrze, do błota też, ale pozostawali zapamiętani jako bohaterowie! ...ewentualnie ofiary, przegrani, ale wciąż w jakimś stopniu czegoś wielkiego i z sensem. Ostatnie wielkie ofiary doprowadziły do wielu reform, więc na dłuższą metę pomogły jego państwu.
A teraz? Gilbert, ile razy by sobie nie zadawał tego pytania, nie potrafił na nie odpowiedzieć. Nie zna przyszłości. A to, co teraz widzi nie napawa go optymizmem.
Dzisiaj do jego okopu powinien przyjść nowy rzut ludzi. Jak poprzednie, pewnie mocno okrojony, skromny i cóż. Długo tu nie pożyją. Ciekawe kogo dzisiaj mu tu przyślą na śmierć.
Westchnął. Życie. Wojna. Tak bywa, chyba niepotrzebnie się rozkleja.
Oby tylko nie była to starość. Jestem za młody na starość.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Sro Cze 03, 2015 8:09 pm

Ciap.
Ciap.
Ciap.
Tak mniej więcej, gdyby ktoś chciał maksymalnie streszczać, wyglądało życie Evy przez ostatnie kilka dni.
Błoto było wszędzie. I nie, nie miała w tym momencie na myśli tylko tego, że łaziła w nim po kolana - sytuacja byłaby oddana lepiej, gdyby użyła określenia, że to ono łaziło po niej. Do tego robiło się coraz chłodniej, kończył się sierpień, który, zamiast słońca, raczył ziemię hektolitrami deszczu. Zupełnie tak, jakby niebo już zaczynało żałobę po ofiarach tej bitwy. Na którą, bądź co bądź, Eva właśnie zmierzała, wlokąc za sobą w męskim przebraniu nowe siły - skromne, bo skromne, ale zawsze. To, że nie była panem podoficerem, a panią, albo nie zostało do tej pory zauważone, albo po prostu nie zwrócono na to uwagi. Było jej to w każdym na rękę, nie chciała, aby ktokolwiek ją zawracał. Miała serdecznie dosyć siedzenia w administracji, spisując poległych w walkach.
Czuła się najzwyczajniej winna. I wstydziła swojego nieróbstwa.
Pomimo tego, iż sądziła, że przygotowała się do wojny, to, co dane jej było zobaczyć... Cóż, różniło się diametralnie od tego, co do tej pory widziała. Przypisywała to jednak temu, że do tego czasu angażowano ją w walki tylko w wyjątkowych sytuacjach i po prostu zdążyła się odzwyczaić.
Tego dnia miał nastąpić przełom w przedzieraniu się przez błotniste kratery - jej i reszcie udało się dowlec do wskazanego okopu. Był podobny do wszystkich innych - pełen wody, błota i czegoś, co przed wojną zapewne jeszcze było ludźmi. Na razie panowała względna cisza, mogła więc spokojnie zameldować przybycie nowych sił, komu trzeba.
Tym kimś, jak się okazało, był Gilbert.
Niedobrze. Mógł ją poznać. Kazać wracać do domu. Z drugiej strony - mogła też liczyć na to, że jednak tego nie zrobi, a nawet pomoże jej jakoś tymczasowo ukryć niezaprzeczalny fakt bycia kobietą. Ze względu na starą znajomość, chociażby.
Po namyśle, postanowiła zaryzykować i obstawiła drugą opcję.
- Panie podoficerze Beilschmidt... - zaczęła, stukając go jednocześnie lekko w ramię. Nie kłopotała się zmianą brzmienia głosu, mógł więc poznać ją od razu, z drugiej strony miała też na sobie hełm, zasłaniający obcięte krócej niż zwykle włosy i zmieniający przy okazji nieco wyraz twarzy. Starała się jednak stać spokojnie - jeszcze tego brakowało, żeby ktokolwiek pomyślał, że nie jest pewna tego, co robi.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Pon Cze 08, 2015 11:40 am

Oho, dotarli i to nawet sprawniej niż się spodziewał. Ale nie może powiedzieć, żeby było to dobre. Na pewno nie dla tych, co się zjawili.
Pewnie nawet połowa z nich nie zobaczy już nic więcej poza tym cholernym błotem w okopach.
Odwrócił się, kiedy ktoś stuknął go w ramię. Głos był niepokojąco znajomy, jednak z samego wyglądu nie mógł wywnioskować wiele. Nie dał po sobie poznać, że posiada jakiekolwiek podejrzenia.
Na razie musi się upewnić. A jak już będzie pewny i potwierdzą się jego najgorsze obawy to wtedy... wtedy będzie trzeba coś z tym zrobić.
A na razie należy wybadać sytuację.
- Słucham, chłopcze? - jego głos jest bez wyrazu, wskazuje na zmęczenie i znudzenie właściciela. Gdyby głos mógł mieć jakiś kolor to ten przybrałby w tej chwili kolor mocno spranego błękitu. Kiedyś zimnego, ostrego i pewnego siebie, a teraz będącego jedynie swoim cieniem, bez wyrazu.
- I przedstaw się - dodał.
Wątpi, żeby stojąca przed nim osoba, o ile jest tak jak podejrzewa po jej głosie, podała swoje prawdziwe dane osobowe, ale to nic. Niech pokaże, że jest przynajmniej dobrze przygotowana i na taką ewentualność.
Poza tym, do diabła, nie są tu sami. Kręcą się tu inni żołnierze, i chociaż nie są zbyt zainteresowani, to mimowolnie słyszą oraz kątem oka widzą co się dzieje. Trzeba dobrze zagrać.
Ewentualnie rozwiać wątpliwości. Gilbert nie wyklucza, że może być już tak tym wszystkim znużony, że mu się tylko wydaje, że głos tego żołnierzyka jest mu znajomy.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Pon Cze 08, 2015 3:58 pm

Nie poznał? To dla Evy nawet lepiej. Oczywiście, oznaczało to podzielenie uwagi na jeszcze jeden element, aby móc zająć się grą aktorską, ale to był jej najmniejszy problem. Przez sekundę przypatrywała mu się - oceniała postawę, ton głosu i spojrzenie. I nie znalazła żadnego sygnału, mówiącego, że Gilbert również udaje.
- Erich Strauss, panie podoficerze - wyklepała posłusznie równym tonem, nie pozwalając na zbędne drgnięcie żadnego mięśnia twarzy. - Przyprowadzam dodatkowych ludzi - wyrzuciła z siebie gładko, tak, jakby przez całe życie nie robiła niczego innego, tylko zdawała takie właśnie raporty.
Z drugiej strony, nieco dziwne, że Prusy jej nie skojarzył. Wojna od zawsze prała ludziom mózgi, a ta już zwłaszcza, ale wydawało jej się nieco nieprawdopodobne, żeby aż tak na niego podziałała. Jednak taka sytuacja była jej tylko na korzyść.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Pon Cze 08, 2015 4:06 pm

- Widzę, dobrze.
Widział i wcale nie uważał, żeby to było dobre. Ale nikogo to nie obchodziło i raczej wątpił, żeby zaczęło obchodzić. Poza tym, nie może sobie pozwolić na demoralizowanie własnej armii! No, już właściwie nie do końca takiej jego, ale to nie jest najważniejsze.
- Mogę cię prosić na słówko? Na bok - powiedział, nieco ściszając głos.
Nie miał już wątpliwości i... bardzo go to zaniepokoiło. Ale nie dał tego po sobie znać. Z trudem, ale jeszcze nad sobą panuje. A korzystając z chwili względnego spokoju postanowił wziąć na bok osobę, która tak bezczelnie usiłuje go kantować.
I wtedy na (niekoniecznie) spokojnie porozmawiać. Wprost, bez tej całej szopki. I bez zbędnych widzów w postaci kręcących się w tym miejscu żołnierzy. Nie, to nie jest najlepsze miejsce. Trzeba odsunąć się nieco na bok i wtedy można wyrzucić z siebie całą prawdę, wszystko to, co ma się ochotę wrzasnąć teraz.
Spokojnie, tak. Muszę bardziej nad sobą panować.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Pon Cze 08, 2015 5:50 pm

Czyli jednak poznał.
Odszyfrowała to zaraz. Znała go już w końcu trochę czasu i była w stanie określić, kiedy gra. I kiedy jest zły. Poczuła równocześnie coś na kształt ulgi, że nie będzie musiała jednak wysilać się aktorsko, ale z drugiej strony ukłuło ją coś na kształt strachu. Gilbert nie zawsze był skory do żartów, szczególnie podczas bitew - nie mogła więc niczego przewidzieć.
Póki co, poszła za nim posłusznie. Gdy przystanął, uznała, że nie ma już dłużej sensu bawić się w teatr i wyciągnęła grzywkę spod hełmu.
Przynajmniej nic mnie już nie gniecie w czoło.
- No, słucham cię... - powiedziała, nieco mniej oficjalnie i przybrała pozę również mniej poważną, zakładając ręce na piersi i przenosząc ciężar ciała na jedną nogę. - ...Gilbercie.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Pon Cze 08, 2015 6:43 pm

Kiedy zeszli na bok, wziął głęboki oddech. Miał ochotę się na nią wydrzeć. Powiedzieć dosadnie, co myśli o takim zachowaniu i takich cholernie nieśmiesznych żartach!
- ...Evo - wysyczał, powstrzymując się od krzyku. - Co ty, do licha ciężkiego, wyprawiasz?! Tu. Jest. Wojna. Cholerna wojna!
Przerwał, oddycha zdecydowanie za głośno. Zacisnął pięści. Nie zamierza jej uderzyć, chociaż cały drży ze złości.
- Musisz natychmiast wrócić do domu, tak, żeby nikt się nie zorientował. Że kiedykolwiek byłaś na froncie. Jasne? - warknął.
Widać, że nie zamierza przyjąć jakiegokolwiek słowa sprzeciwu. Nie i koniec. Ma wyjść na jego, on wie lepiej. A poza tym, to się martwi. Ale do tego akurat przyznawać się nie zamierza! Chociaż... to widać jak na dłoni.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Pon Cze 08, 2015 9:29 pm

Dobrze wiedziała, że nic jej nie zrobi. Nakrzyczy, pomacha rękoma, ale do niczego innego się nie posunie.
I to, rzec by można, dawało jej pewną przewagę.
- Nie - odcięła się. - Nie, nie jasne. Wytłumacz mi, proszę, dlaczego mam siedzieć na rzyci, podczas gdy inni umierają mi pod nosem? - Nie rozumiała tego. Nie rozumiała idei, dla której kobiety podczas jakiejkolwiek wojny, jak zawsze miały siedzieć w domu, prać, gotować i cerować skarpetki, a to wszystko dlatego, żeby były "bezpieczne".
- N i e wracam do domu. Z o s t a j ę tu. Nie zachowuj się tak, jakbym pierwszy raz na oczy widziała wojnę. - Nie ma takiej możliwości. Nie przekona jej do powrotu do domu, choćby groził jej rozerwaniem końmi. Eva była uparta. I na tyle zdolna, aby w końcu dać radę wyperswadować Gilbertowi pomysł odesłania jej z frontu.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Sro Cze 10, 2015 4:03 pm

Świetnie. Po prostu świetnie! Bo on ma za mało zmartwień i za mało problemów! No, to teraz ma jeszcze w pakiecie Evę.
- Umierają, jak to na wojnie. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz - warknął na nią ze złością, wykonując rękami bliżej nieokreślone machnięcie.
Nie podoba mu się to, w co zamieniła się obecna wojna. To, do czego zmierza. Ale nie zamierza o tym teraz dyskutować z Berlinką! Mowy nie ma, ją trzeba odesłać i koniec kropka!
- A ty masz siedzieć w domu i nie umierać. Przygotować... stolicę na ich powrót - wątpi, żeby wrócili. Ale nie o to przecież chodzi, nie może powiedzieć tego wprost.
Patrzy się na nią z wściekłością. Co go to obchodzi, czy ona to widzi pierwszy raz na oczy czy nie! No przecież, że wie że nie! Za każdym cholernym razem, z każdą cholerną wojną się o nią martwił. I nigdy, przenigdy się do tego nie przyzna.
- Nie możesz tu zostać, powiedziałem! Nie pozwalam ci! - jego z kolei nie obchodzi, że Berlin nie jest siedmiolatką, która usłucha polecenia dorosłego.
Jest za to wyjątkowo upartym babskiem, pcha się gdzie nie powinna i sprawia masę problemów. To właśnie w tej chwili myśli Gilbert.
- Jesteś... jesteś kobietą - wysyczał przez zęby, rozglądając się dookoła. - A nie żołnierzem. Oddeleguję cię do domu zanim ktoś się zorientuje. Koniec dyskusji.
Ma nadzieję, że to zamknie sprawę i do Berlinki wreszcie dotrze, że go nie przekona. Ale to tylko nadzieja. Obawy podpowiadają mu, że kobita jest bardziej uparta niż ją o to podejrzewa.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Sro Cze 10, 2015 8:18 pm

Może i Eva była zmartwieniem, ale za to całkiem przyjemnym. Nie dość, jeszcze potrafiła sama się sobą zająć.
- Ale dlaczego ja nie mogę walczyć, tylko mam liczyć trupy? - Zabrzmiała w tym momencie trochę, jak nadąsane dziecko. - Siedzieć na tyłku i patrzeć, jak tu sobie umierają? Proponuję w takim razie, żebyśmy się zamienili. Ty tam pójdziesz i będziesz sobie biernie obserwował, jak wszystko dookoła tonie w formalizmie, zobaczysz, jak przyjemnie jest mieć bierny udział w wojnie. - Zaczynała się już rozkręcać, ale na szczęście udało jej się w porę powstrzymać. Wzięła głęboki wdech i wytworzyła sobie mentalną tarczę, zagłuszającą wszystkie "ale" w jej głowie. Przecież zanim tu przylazła, porządnie sprawę przemyślała i nie ma teraz czasu, żeby słuchać innych głosów, podpowiadających, że Gilbert może mieć rację. Pff.
- A co mnie to obchodzi, że mi nie pozwalasz? - zaperzyła się. Przecież nie jest już dzieckiem, na miłość boską - a nawet, gdy była, latała z toporkiem. - I co z tego, że jestem kobietą? Jestem gorsza? Uważasz, że nie dam rady? Co?
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Pią Cze 12, 2015 6:47 pm

Słowa Evy coraz bardziej go drażniły i było to po nim najzwyczajniej w świecie widać. Gdyby nie to że była babą to by ją zdzielił w ten głupi, pusty łe- ach. Nawet nie mógł w myślach jej nazwymyślać, bo wiedział, że ma w pewnym sensie rację.
Przyglądanie się jak wszyscy wkoło ginął nie było przyjemne. I pomimo, że nie siedział obecnie w biurze, coś o tym wiedział.
- Ty już mi się nie wymądrzaj. A myślisz co ja każdego dnia robię? Że nie widzę tych trupów dookoła? Że jak się czuję patrząc i nie mogąc zbyt wiele zrobić? Nie da się chronić wszystkich - sapnął poirytowany.
Przez chwilę burczał, najprawdopodobniej wszelakie przekleństwa, jakie miał okazję do tej pory poznać. Czyli całkiem sporo.
Poza tym, to wcale nie tak, że uważał Evę za gorszą. Że w nią wątpił. Nie, ależ skąd! On się po prostu martwi. Cholera, nie może jej tego tak po prostu powiedzieć!
Poczerwieniał lekko na twarzy, zarówno ze złości, jak i z zakłopotania. Ta baba kiedyś go wykończy!
- Uważam, że tu nie jest twoje miejsce. Ale teraz i tak nawet nie mam jak cię odesłać, to byłoby równie niebezpieczne, jeszcze gdzieś byś mi wlazła. Ech, jesteś okropnym problemem, same nieszczęścia przez ciebie - burczy niezadowolony. - Masz trzymać się blisko mnie i uważać.
Ostatnie zdanie ledwo przelazło mu przez gardło. Bardzo nie podoba mu się ten pomysł.
Ale z drugiej strony faktycznie nie ma jak osobiście odesłać Berlin do domu, a nie ma pewności, czy jak ją wyrzuci z okopu, to czy nie zrobi większej głupoty.
Jeszcze będę żałować, że pozwoliłem jej tu zostać, przemknęło mu przez myśl.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Sob Cze 13, 2015 10:22 am

Widziała, że go to drażni, oczywiście, ale innego sposobu na dopięcie swego nie było. A przynajmniej nie widziała takowego. Pokiwała głową na jego pierwsze słowa, tak, tak, oczywiście, ona słucha, naturalnie, szkoda tylko, że niewiele sobie z tego robi. Tu już wyłączyła fonię i wypowiedź Gilberta przeleciała jej przez głowę, nie zostawiając żadnego śladu. Poczekała sobie spokojnie, aż Prusy wyrzuci z siebie potoczek przekleństw.
- Nie jestem dzieckiem - oświadczyła. - Umiem o siebie zadbać, wiesz? Od dłuższego czasu. Poza tym, moim skromnym zdaniem, jak zrobi się tu syf, będzie mi trochę trudno się ciebie trzymać. Ale cieszę się, że to przemyślałeś dość szybko i z zadowalającym efektem. - Tak optymistycznie zakończywszy dyskusję, Eva puściła mimo uszu uwagę o tym, że jest kłopotem. Dobrze wiedziała, że Gilbert mówi po to, żeby po prostu sobie mówić. Niech się trochę swobodnie pozłości.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Sob Cze 13, 2015 10:33 am

Pokręcił głową. Nie miał siły, żeby znowu to komentować. Wszystko co miał na ten temat do powiedzenia, zdążył już powiedzieć.
Ma za to nieco innej roboty, w związku z dostawą nowych posiłków. Trzeba tych nowych porozstawiać tak, żeby nie poginęli od razu.
Bo tak czy tak, czeka ich tu jedynie śmierć.
Gilbert nie jest entuzjastycznie do tego wszystkiego nastawiony, narzeka bardziej niż zwykle i martwi się, co z tego wyjdzie. I ma na głowie Evę. Wspaniale.
- Trzeba poustawiać chłopaków, którzy tu z tobą przyszli. Skoro już tu jesteś, to możesz mi z tym pomóc - raczej stwierdził, niż poprosił o pomoc.
Pogrzebał po kieszeniach. Gdzieś tu ma malutką ściągę, niewielką mapkę, którą sobie zrobił, z zaznaczonymi najlepszymi pozycjami, jakie można na chwilę obecną zająć. I tymi, które trzeba będzie zdobyć w najbliższym czasie. Przedzierając się przez całe to błoto i zmagając z wrogiem.
Normalnie spełnienie moich marzeń.
Wreszcie znalazł i wyciągnął świstek papieru, który tak staranie zapisał, łącznie z rozrysowaniem pozycji.
- Popatrz tutaj - pokazał palcem to, co najistotniejsze. - Trzeba żeby zajęli tę, tę i tę pozycję. I tamtą. Ta też jest wolna. Widzisz? Będziemy potem ruszać do przodu, o, na te okopy.
Zaczął półgłosem wszystko jej objaśniać.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Wto Cze 16, 2015 8:56 pm

No, więc wszystko poszło po jej myśli.
Jak zawsze. Prawie.
W sumie spodziewała się tego i na inną ewentualność nawet nie nastawiała.
Wcale nie była tak mało przydatna, jak zdawać się mogło Gilbertowi. Przecież potrafiła to, czego się zazwyczaj od wojskowych wymaga, jeżeli zaś szło o umiejętności strategiczne, to też nie pozostawała w tyle.
Podeszła do niego i ze spokojem wysłuchała instrukcji. Wpatrywała się w notatki, jednocześnie rozrysowując sobie w głowie to, co docierało do jej uszu.
- Widzę. Rozumiem -odparła całkiem swobodnie, gdy Prusy skończył już mówić.
Trochę więcej jej to jednak zajęło czasu, niż myślała. Żołnierze ruszali się, jak w zegarku - problem polegał na tym, że ten zegarek, niestety, co drugi krok zapadał się w błocie. Udało jej się w końcu poustawiać chłopców, gdzie było trzeba, dopilnowała sumiennie, żeby znaleźli się na pozycjach, po czym wróciła do Gilberta. Upaprana po kolana w błocie, ale wróciła.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Sro Cze 17, 2015 7:59 pm

Tak, tego zarzucić jej nie mógł - potrafiła sprawnie działać i nie trzeba jej było dwa razy powtarzać. Dzięki temu sprawnie zadysponował nowo przybyłymi żołnierzami i był gotowy na przeprowadzenie kolejnej akcji ciut szybciej, niż z początku przypuszczał.
Co nie zmienia tego, że cholernie się o nią martwi!
- Dobra robota - pochwalił ją siląc się na obojętny ton, kiedy ta wróciła. Cała uwalona błotem.
No po prostu świetnie. Tu na pewno stanie się coś złego!
Powstrzymał się od westchnięcia.
- Teraz najgorsze, czyli czekanie i kiszenie się w tym błocie - dodał.
Chociaż akurat w tej chwili uważa to za najmniejsze zmartwienie. Przynajmniej może mieć nadzieję, że Eva jest bezpieczna. O ile nie utopi się w tym błocie. O ile nikt jej nie stratuje. O ile nie trafi jej zbłąkany pocisk. O ile... stop!

Nie zdążył jednak niczego więcej dodać, ani odesłać Berlin w bezpieczniejsze jego zdaniem miejsce (o ile takie w okopach może być), ponieważ podszedł do nich jeden z żołnierzy.
Podszedł to może za dużo powiedziane. Widać, że jest już dłużej, że przestaje sobie radzić, jest cieniem tego, kim był przed tym całym piekłem.
- Ja przepraszam... - sapnął.
Młody chłopak, najwyraźniej nie jest zawodowym żołnierzem, a to jego pierwszy kontakt z takimi zadaniami. Troszkę zagubiony. Nerwowy tik.
- ... bo... mój kolega - wziął głęboki oddech. - Coś go trafiło w ramię i ja nie umiem... a nie ma... nie ma nikogo kto wie... - urwał bezradnie.
Nic nowego. W okopie Gilberta już od kilku dni nie można było liczyć na trwały, dobry kontakt z resztą świata, a pomocy medycznej jak nie było, tak nie ma. Każdy musi sobie na razie radzić samemu. Jedni lepiej, drudzy gorzej. Peszek.


Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Sro Cze 17, 2015 9:54 pm

Nie bardzo rozumiała sposób, w jaki na nią patrzył. Przecież nie była to jej pierwsza bitwa. Nie bała się pobrudzić, nie bała się ran. Dawała sobie radę tyle lat, to i teraz się uda. Byle nie wylecieć w powietrze.
- Błoto nie gryzie - mruknęła. Było mokre, było obrzydliwe, bywało, że pływały w nim trupy, ale szło to wytrzymać. Jakoś. Chyba.
Przynajmniej dopóty, dopóki się w takim nie tonęło.
Dodałaby zapewne coś jeszcze, gdyby nie podbiegł do nich jakiś mężczyzna. Właściwie chłopak. Dzieciak. Żarła go wojna i to było widać - nie tylko po tym, co mówił, ale też przede wszystkim po postawie.
Jakby wystawili go na mrozie na dwór w samej bieliźnie i stojącego w balii z wodą.
- Ja umiem. Pójdę - odezwała się i rzuciła Gilbertowi krótkie spojrzenie. Bo to prawda. Umiała. Może chirurgiem specjalistą nie była, ale podstawowe czynności medyczne miała opanowane. Bała się jedynie tego, że nieszczęśnika może nie być czym opatrzyć.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Czw Cze 18, 2015 12:20 pm

Nie było sensu oponować. Poza tym, skoro Eva już tu musi zostać, to niech faktycznie się na coś przyda. Nie to, żeby Gilbert wątpił w jej przydatność-
Po prostu chodzi o to, żeby przy okazji nie zaszkodziła sobie.
Ale tego już na głos nie powie, wie, że nie miałoby to sensu. Kolejne spostrzeżenie, które nie przyniosłoby skutku. Czemu on musi męczyć się z tak upartym babskiem? I jeszcze ją ukrywać, jakby mu mało roboty było!
- Idź - mruknął więc tylko, nie ukrywając lekkiej niechęci do tego pomysłu. - Apteczka i jakieś szmaty będą po prawej, o tam, w tamtych skrzyniach - dodał.
Skoro już się tam pcha, to niech chociaż wie co i gdzie jest. Mimo wszystko może jej się przydać.


Chłopakowi oczy zasparkliły zabłyszczały. Bardzo się tym przejął, no po prostu widać, że nie liczył na aż takie zaangażowanie. Był na tyle bezradny, że chyba sam do końca nie był pewien tego, na co może liczyć.
- Naprawdę? Bardzo panu dziękuję! - zwrócił się rozgorączkowany do Evy.
Wziął głęboki oddech, zamachał ręką, robiąc bliżej nieokreślony ruch.
- To tędy, ja zaprowadzę... - gorączkuje się.
Gilbert patrzy się na to bez słowa. Nieco marszczy brwi, ale nic nie mówi, już nie oponuje. Powiedział Evie wszystko, co miał jej do powiedzenia w tej sprawie. A sam nie zamierza się pchać i oglądać całej tej szopki.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Sro Lip 01, 2015 6:50 pm

Pokiwała głową. Dobrze, że Gilbert przynajmniej teraz nie protestuje, bo gotowa byłaby urwać mu głowę za sprzeciw w tej sprawie.
Poszła we wskazanym kierunku i faktycznie apteczkę wraz z opatrunkami znalazła. Wzięła ją i podążyła za chłopaczkiem, zastanawiając się przy tym, jak bardzo poważne obrażenia ma ten drugi. Po prostu oberwał, czy urwało mu rękę? Może przestrzeliło? Albo po prostu kula tylko go drasnęła i obydwoje, nieprzyzwyczajeni do ran, robią z igły widły?
Trafne okazało się spostrzeżenie numer trzy. Chłopak miał przestrzeloną dłoń. Paskudnie.
Przynajmniej nie trzeba wyjmować kuli z rany.
No, tak. Świetne pocieszenie.
Zaczęła robić, co się dało - oczyściła ranę w miarę możliwości i opatrzyła. Pozornie nie wyglądało to specjalni poważnie, ale z czymś takim młody nie mógł obsługiwać broni. Do tego trząsł się, jak osika i bełkotał od ładu i składu. W takim stanie Evie nie pozostało nic innego, jak odesłać go do najbliższego punktu, gdzie mógł zająć się nim ktoś, kto udawał sanitariusza.
I mieć nadzieję, że po drodze nic go nie trafi.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Gość Pon Sie 24, 2015 3:51 pm

Chłopaczek, który zaprowadził Evę i wszystko jej pokazał, cały czas stał i uważnie się przyglądał. Chciał chyba pomóc, ale nie za bardzo wiedział jak i za co się zabrać. Skończyło się więc tylko na staniu i ewentualnym podawaniu/przytrzymywaniu rzeczy, czy też kolegi, gdy zaszła taka potrzeba.
Kiedy ranny został opatrzony, a Eva skierowała go dalej, do jakiegoś sanitariusza, chłopak nieśmiało ją zaczepił.
- Bardzo... bardzo panu dziękujemy - powiedział po dłuższej chwili.
Z żadnej strony nie przypomina hardego, bezwzględnego żołnierza. Raczej wystraszone dziecko. Bardzo też możliwe, że jeszcze takim dzieckiem jest i trafił po prostu w złe miejsce i o złym czasie.
- Z nim już teraz będzie wszystko w porządku, prawda? - dopytał jeszcze, po chwili wahania. Widać, że bardzo go to wszystko przejmuje.
Może nawet bardziej niż powinno.


Gilbert za to lekko się zniecierpliwił. Nie poszedł tam z nimi od razu, bo miał masę innych spraw na głowie, poza tym uważa Berlin za osobę kompetentną. Kiedy jednak uporał się ze swoimi najpilniejszymi obowiązkami, postanowił podejść do Evy i chłopaka, zobaczyć jak się sprawy mają. Ocenił wszystko i odezwał się ledwie młody skoczył się pytać.
- W porządku? Tu jest wojna, a nie "W porządku" - upomniał chłopaczka surowym tonem. - Na stanowisko i nie narzekać. Starczy mi, że jednego żołnierza straciłem, tyś jeszcze sprawny. A tamten pewnie i tak zginie - fuknął.

Chłopak spojrzał na niego ze strachem w oczach, potem spojrzał na Evę. Nie potrafił jednak zaprotestować. Szczególnie, że Prusak tutaj dowodził.
- T-tak jest - wyjęczał więc tylko, skinął Evie głową i pobiegł szybciutko na stanowisko. Z tego pośpiechu omal nie wywrócił się w błoto, jednak w ostatniej chwili zachował równowagę i bez żadnego wypadku dotarł na swoje stanowisko, kawałek dalej. Z tego miejsca Eva i Gilbert doskonale widzieli jego sylwetkę.


Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Berlin Czw Sie 27, 2015 10:35 pm

Gdyby Eva była kotem, zapewne stuliłaby teraz uszy, machnęła ogonem i zasyczała.
- Gilbert! - fuknęła, mrużąc oczy, gdy chłopaczek już się oddalił. - Jak ty możesz coś takiego mówić na głos? Nawet jeżeli umrze, nie musisz obniżać im morale... - Rozejrzała się demonstracyjnie i przewróciła oczami. - Które i tak jest niskie. - Odprowadziła wzrokiem sylwetkę młodego żołnierza. Zrobiło jej się nagle, nie wiedzieć czemu, dziwnie zimno, tak, że aż wstrząsnął nią dreszcz. A przecież wiatr nie zawiał. Objęła się ramionami, ale nadrabiała miną, nie chcąc dać po sobie znać, że coś ją ruszyło. A poczuła dziwny niepokój. Jakby ten młodzik miał już nie postać długo na swoim stanowisku.
Berlin
Berlin

Rodzina : Słowianie
Liczba postów : 113
Skąd : Kopanica

Powrót do góry Go down

Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele] Empty Re: Wielka Wojna wzywa [bitwa pod Passchendaele]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach